OBORNIKI. Jak już niejeden raz pisaliśmy, zarząd powiatu obornickiego jest tworem nieporadnym i co najmnej dziwnym. Jest to zlepek osób o różnych zapatrywaniach, a często serdecznie się nie znoszących. Różnice intelektualne i światopoglądowe, a także zapatrywania na rozwój powiatu, prowadzą niejednokrotnie do absurdów.
Przykładem może być Antoni Żuromski (OKS, Oborniki). Będąc członkiem zarządu powiatu jest jednocześnie w opozycji do tego zarządu. Wśród przyczyn tak dziwnego stanowiska leży bez wątpienia urażona ambicja byłego starosty.
Antoni Żuromski miał ponoć obiecaną, oprócz prawie 2 tys. zł diety członka zarządu, jeszcze jakąś dochodową intratę. Gdy coraz częściej zerkał w stronę szpitala, gdzie można wciąż jeszcze nieźle zarobić, zarząd stworzył „stanowisko” koordynatora do spraw termoizolacji szpitala. Jakkolwiek to brzmi, daje ono co miesiąc półtora tysiąca złotych dodatkowego dochodu. Kością niezgody stało się jednak powierzenie tego intratnego „koordynowania” Piotrowi Sitkowi (PO, Oborniki).
Sekretarz starostwa „koordynując” przyklejenie do ścian styropianu być może uczciwie zarobił na drugą pensję, jednak od tej chwili Antoni Żuromski przybrał wojenne barwy i wykopał topór. Pominąwszy drobne potyczki wstępne, teraz zażądał kontroli owej termoizolacji – i to kontroli z własnym Bąkiem. Najpierw (wiosną) chciał, aby komisja rewizyjna skontrolowała szpitalne inwestycje oraz wydatki na ogłoszenia w lokalnej, a życzliwej staroście prasie. Przewodniczącym komisji rewizyjnej jest Jacek Koralewski (PO, Nowołoskoniec), więc od razu stało się wiadomym, że nikt niczego nie skontroluje, a jeśli nawet, to zapewne nie w tym stuleciu. Tu Żuromski miał rację tak podejrzewając i dlatego podczas ostatniej sesji (latem) nalegał, aby rada powiatu upoważniła go do pracy w komisji rewizyjnej i to razem z własnym biegłym i zaufanym, inżynierem Bąkiem.
Przewodniczący Okpisz (PiS, Oborniki) celnie próbował wytłumaczyć Żuromskiemu, że będąc w zarządzie nie może kontrolować działań zarządu, bo to absurd. Żuromski stanowczo chciał to przegłosować. Tym razem uparł się Okpisz tłumacząc, że jeśli coś nie jest zgodne z prawem, to on nie zaproponuje głosowania nad bezprawiem.
Czas mijał, a były starosta powtarzał jak mantrę z uporem godnym większej sprawy: domagam się upoważnienia mnie do pracy w komisji rewizyjnej. Zyskał nawet przez chwilę poparcie Kazimierza Zielińskiego (PSL), który proponował dokooptowanie Żuromskiego do komisji pytając – czyżbyście mieli coś do ukrycia? Koralewski obiecał, że po wakacjach jego komisja zabierze się do pracy, choć mu zaraz Żuromski przypomniał, że od marca jakoś jeszcze niczego w tej sprawie nie ruszyli.
Olejnik (PO, Oborniki) zainteresował się Bąkiem Żuromskiego pytając, co to jest za ekspert. Zdaniem Okpisza – eksperta nie może powołać Żuromski, ale komisja rewizyjna. Jeśli już ekspert, to trzeba znaleźć podstawę do powołania eksperta.
Tu Żuromski zapytał: na jakiej podstawie zarząd upoważnił sekretarza jako pracownika do spraw inwestycji w SP ZOZ? Na to pytanie odpowiedział wywołany do odpowiedzi Piotr Sitek, również pytając: a jakim prawem Żuromski zrobił mnie swego czasu szefem zespołu do spraw inwestycji? Gdy ucichły śmiechy, Okpisz ostatecznie zadecydował – nie będziemy upoważniać.
Incydent z kontrolą Żuromskiego świadczy o silnym podziale w samym zarządzie powiatu. Każdy ma w nim swoje interesy i dba o nie. Starosta chce mieć święty spokój, wicestarosta nie chce już wracać do swego chlewika, Olejnik gra znawcę, a Molski z SLD trwa w nim tylko dla arytmetyki w głosowaniach. Żuromski ma zaś zamiar udowodnić, że tylko on ma wiedzę i rację, reszta źle sobie poczyna i pewnie na dodatek coś kombinuje. Jak przez to wyglądają sprawy powiatu, każdy widzi.