OBORNIKI. W ubiegłym tygodniu w sali sesyjnej urzędu miejskiego zebrali się najstarsi wiekiem i doświadczeniem doradcy burmistrza i zarazem przedstawiciele środowiska seniorów, by rozmawiać o sprawach osób w jesieni życia.
Problemem, który podnieśli jest to, że w weekendy młodzi motocykliści organizują sobie na ulicy Piłsudskiego nielegalne rajdy, jeżdżąc agresywnie, szybko i głośno przed komendą policji, a stróże prawa nic sobie z tego nie robią.
„Taka zabawa” przeszkadza mieszkańcom, zwłaszcza z sąsiednich bloków i sama w sobie jest niebezpieczna. Problem zgłaszali policji, niestety bez rezultatu.
Policjantka, która wysiadła w radiowozu powiedziała mi, że mają tylko jeden patrol i nic nie mogą zrobić, bo nie ma czasu – referował jeden z seniorów.
Słuchający skarg wiceburmistrz Piotr Woszczyk proponował, aby iść z tym prosto do komendanta.
Seniorzy jedynie wzruszyli ramionami twierdząc, że nie warto, bo policji się nie chce, a do tego na pewno nie mają nawet narkotestów.
Piotr Woszczyk się zasępił i przyznał, że sam już tego raz doświadczył. Jesienią wjechał w jego samochód młody motocyklista, znany w Kowanówku narkoman. Policja zbadała go… alkomatem, bo narkotestów zapewne nie miała i sprawa sprawcy zderzenia rozeszła się po kościach.
Od jesieni już nieco minęło, ale w myśl staropolskiej porady „czy się stoi czy się leży pensja się i tak należy” oborniccy policjanci zapału do działań nie wzmogli.
Wiedzą o tym młodzieńcy na motocyklach, którzy dają swoimi rajdami czytelny sygnał, co myślą o dzielnych policjantach.