OBORNIKI. Miniona sesja rady powiatu nie mogła się obyć bez tematu dyżurnego, jakim jest rozbudowa szpitala. Sekretarz Piotr Sitek omówił kwestie inwestycyjne i przypominał, że gdyby nie „my”, to szpitala już by nie było. Na prace inwestycje czynione na terenie lecznicy od dnia powstania powiatu wydatkowano już ponad 18 mln złotych, niestety część tych pieniędzy najzwyczajniej zmarnotrawiono. Teraz rusza kolejny etap. Formalnie nic już nie stoi na przeszkodzie w rozbudowie obornickiej lecvznicy. Kierownikiem budowy będzie Marcin Liszowski a projekt przygotowała pracownia Grzegorza Sadowskiego.
Tych, którzy nie wiedzą informujemy, że to ta sama pracownia, która wiele lat temu przygotowała projekt budowy w szpitalu łącznika pomiędzy starą a nową jego częścią. Piszemy o tym nie bez kozery, ponieważ wówczas na jego budowę zaplanowano bodaj 3,5 mln złotych, budowa kosztowała niestety ponad pięć milionów i na domiar złego nie została dokończona. Łącznik oddano w stanie „bardzo surowym” i dalekim od założeń projektowych. Dopiero dzięki ofiarności obornickich przedsiębiorców udało się go dokończyć i oddać do użytku. Za obecną rozbudowę powiat zapłaci wykonawcy jeszcze przed końcem tego roku 2,5 mln złotych. Wykonawca prac odda gmach do użytku dopiero pod jesień przyszłego roku.
Trudno się dziwić obawom radnego Kazimierza Zielińskiego, który rozpatrywał, co się stanie, gdy pieniądze się skończą, lub minie obiecany termin a budynek nie będzie gotowy. Sekretarz Sitek zapewniał – nie biorę tego nawet pod uwagę. Kilku radnych to jednak nie uspokoiło, bo podczas kulejącej budowy łącznika także i tamtych kłopotów „pod uwagę” on nie brał. Dłużej Piotra Sitka radni nie już fatygowali, bo oświadczył: jak mam mówić o szpitalu, to dostaję drżączek. Trzeba więc uzbroić się w cierpliwość i poczekać do sierpnia przyszłego roku, kiedy dobudowana część szpitala ma być już gotowa.