OBORNIKI. Nie raz już pisaliśmy o problemach związanych z obornickim Przedszkolem nr 2 „Słoneczny Świat" i jej dyrektor. Właśnie nastąpił ciąg dalszy. Nasza redakcja uzyskała dostęp do dokumentów dowodzących, iż w czasie, gdy władze Obornik wszczęły postępowanie związane z odwołaniem dyrektor przedszkola, rodzice maluchów złożyli w prokuraturze, w imieniu swych małoletnich dzieci, zawiadomienie – o popełnieniu przestępstwa w zakresie opiekuńczo-wychowawczym i nieprawidłowościami zaistniałymi w przedszkolu kierowanym przez panią Iwonę U.
Pod powiadomieniem podpisało się pięć osób żądających także wyłączenia Prokuratury Rejonowej w Obornikach oraz Komendy Powiatowej Policji w Obornikach z postępowania przygotowawczego, ze względu na zależności personalne.
Skargę swą uzasadniają poniższą treścią a my z oczywistych względów zmieniliśmy dzieciom imiona a w przypadku dorosłych skracając nazwiska do jednej litery. – Nasze dzieci: Jaś, Zosia i Krzyś, rozpoczęły realizację nauki w przedmiotowym przedszkolu w grupie „Pszczółek" pod opieką pani Małgorzaty W. Darii S. oraz Iwony U., w roku szkolnym 2012/2013. W pracy nauczycielek z dziećmi zaistniało wiele sytuacji, w których naruszono prawa dzieci wynikające z ustawodawstwa polskiego, zagrożonych karami, wynikającymi z Kodeksu Karnego.Jaś był dzieckiem, które komunikowało się z otoczeniem w zaburzony sposób. W swojej pracy wychowawczo-opiekuńczej nauczycielki zdawały sobie sprawę, że poniżające traktowanie podopiecznego nie zostanie zgłoszone rodzicom werbalnie. W/w działania, noszące znamiona znęcania się psychicznego i fizycznego, przyjęły postać powtarzalnych form krzyku, szarpania i zamykania dzieci w łazience, jako kary za nieposłuszeństwo. W warunkach domowych dziecko pokazywało, jakie działania zostały podjęte przeciwko niemu oraz przekazywało komunikat „pani bije". Jako dowód takich sytuacji skarżący się wskazali prokuraturze zeznanie świadka, woźnej oddziałowej.
Z dalszej treści doniesienia wynika, iż na przełomie wiosny i lata 2012 roku, odbierając swoje dziecko z ogrodu przedszkolnego, jedna z mam była świadkiem szarpania innego dziecka, Wojtka, przez Iwonę U. – Nieposłuszne wówczas dziecko, szarpane przez dyrektor placówki, położyło się na chodniku. Uznając, że będzie to karą dla niego, dyrektor przytrzymywała go, aby nie mógł wstać. Podobnie sprawa miała się z Zosią, Krzysiem, czy Janką. Dzieci niejednokrotnie zgłaszały rodzicom fakt szarpania czy zamykania w łazience przez panią Darię S. Małgorzatę W., i Iwonę U., Zosia zwróciła również uwagę matki na reakcję Iwony U. na jej płacz, polegającą na tym, że „Pani Dyrektor mnie chwyciła, zaniosła i nogą trzymała drzwi, żebym nie wyszła a ja płakałam za Tobą". W sytuacjach płaczu Zosi Iwona U., przedrzeźniała dziecko i krzyczała: „Płacz, płacz! jeszcze w Uścikowie cię nie słyszeli!" Krzyś, który zgłosił matce, że Małgorzata W., i Iwona U., zamykały go w łazience za karę, za złe zachowanie, został „rozliczony" krzykiem z informacją, że jeśli nadal będzie informować matkę, będzie ponosić tego konsekwencje. (…) Dochodziło do sytuacji, w których, również za karę, Małgorzata W., w furii, wyprowadzała broniące się dzieci do innych sal. Uwzględniając drastyczne dysproporcje we wzroście oraz budowie nauczycielki i dzieci, „wyprowadzanie" przyjmowało praktycznie formę „fruwania wychowanków na wysokości lamperii", jak to miało miejsce w przypadku Kazia czy Jarka.
Część skarg dotyczyło łamania, zdaniem skarżących się, przepisów dotyczących zasad komunikacji z rodzicami czy interwencji psychologa. – W obawie o bezpieczeństwo swojej Zosi, rodzice umieścili w maskotce dziecka dyktafon. Po odkryciu go, urządzenie zostało zabrane przez dyrektor przedszkola i nieoddane rodzicom. Podobną sytuacją było siłowe zawłaszczenie zabawki Kazia przez Iwonę U., która w odpowiedzi na jego protest ją wyrzuciła i do dnia dzisiejszego nie zwróciła. Kolejnym przypadkiem było pozostawienie obnażonego Krzysia przy stoliku, pośród biegających dzieci, z opuszczonymi do kostek, pomoczonymi, dolnymi partiami ubrań, na długi czas – do odbioru przez rodzica. W czasie trwania tego samego roku szkolnego, matka, wchodząc do sali po telefonie Dyrektor przedszkola z wiadomością, że syn jest chory, ponieważ jest senny i ma temperaturę poniżej 36,6°C, zastała go pozostawionego samego w sali, bez opieki, śpiącego na siedząco, opartego o blat stolika.
Z całą pewnością zarzuty te zostaną one zweryfikowane. Nawet, jeżeli jedynie część z nich zostanie potwierdzona, to już jest problem. Nasza redakcja powróci zapewne do sprawy, która bulwersuje coraz szersze kręgi rodziców dzieci oddawanych do przedszkola.