OBORNIKI. Gdy kończył się czas przeznaczony na spis powszechny, nagle zginęli gdzieś rachmistrzowie. Szukano ich, ale bez szansy na znalezienie.
Tłumy spóźnialskich oborniczan ruszyły do Urzędu Miasta. Wojewoda zabezpieczył Urząd w komputer, ale bez obsługi i instrukcji. Nikt nie mógł sobie ze spisem poradzić.
Burmistrz przekierował w tej sytuacji urzędników, którzy się na tym znają i dołożył im komputerów, by każdy miał szansę „się spisać”.
Należy mieć nadzieję, że rachmistrzowie tego ostatniego gdzieś się w końcu znaleźli.