GMINA OBORNIKI. – Zostały trzy, góra cztery lata i nie będzie gdzie wywozić odpadów poremontowych – wyliczył prezes PGKiM w rozmowie z naszą redakcją. Dziś są przyjmowane w miejscu utylizacji takich odpadów, w Białężynie. Tam jednak powoli kończy się miejsce, a obornickie odpady są jeszcze przyjmowane dzięki dobrym relacjom szefa składowiska z prezesem PGKiM. Sławomir Haraj nie zasypuje gruszek w popiele i szuka rozwiązań. Ma koncepcję stworzenia miejsca utylizacji odpadów poremontowych mineralnych w Uścikówcu. – Jest tam gotowa komora, niewykorzystana podczas istnienia dawnego składowiska odpadów. Wystarczy ją wyposażyć w odpowiednią infrastrukturę i zabezpieczyć w monitoring i elementy bezpieczeństwa, a mogłaby przyjmować obornickie odpady poremontowe. Trafiałyby tam jedynie odpady pochodzenia mineralnego, takie jak tynki, płyta kartonowo-gipsowa, płytki czy gruzy, a nawet niewielkie ilości eternitu. To odpady, które nie mają negatywnego wpływu na środowisko – wyjaśnia prezes Haraj.
Zgodził się z nami, że pewnym problemem będzie przekonać lokalnych mieszkańców o braku szkodliwości odpadów mineralnych, które nie mają na nich działania negatywnego. – Dlatego mówię o tym dziś, gdy mamy czas na tego rodzaju rozmowy i wyjaśnienia, mamy czas na skomplikowaną papierologię, bo gdy ten czas minie, sytuacja będzie znacznie trudniejsza.
Trudno nie zgodzić się z prezesem Harajem i nie sposób nie docenić jego działań, gdy jeszcze odpady nie trafiają do lasów i rowów w takich ilościach, jak może to być widoczne za trzy, góra cztery lata.