OBORNIKI. Warto, czy nie warto reaktywować w Obornikach kino, zastanawiał się burmistrz Tomasz Szrama, prosząc o opinię radnych.
Tu warto przypomnieć, że kino było w mieście od przedwojny. Najpierw nazywało się Muza po wojnie "Goplana" a w latach 90-tych "Laterna Magika". Wreszcie kino upadło, bo traciło widzów i stało się niedochodowe. W jego sali powstała dyskoteka i to z pierwszym w Obornikach striptizem. Przedtem budynek był już hotelem, potem marketem a międzyczasie knajpą.
Wreszcie Krzysztof Klose zwrócił się do burmistrza z propozycją powrotu do kina. Ostatni najemca wypowiedział mu dzierżawę i sale o powierzchni około 500 m2 są wolne. – Modernizacja sali kinowej pochłonęłaby w granicach 500 do 600 tysięcy złotych – sprawdził Krzysztof Nowacki dodając – na połowę tej kwoty można spróbować pozyskać dotację z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Warto też pamiętać, że remont obornickiego domu kultury ma kosztować ponad dziesięć razy więcej, bo około siedmiu milionów złotych.
Samo utworzenie kina to jeden koszt a koszt drugi, to jego utrzymanie. Ten będzie dość wysoki, choć i na to są sposoby, aby ów koszt zmniejszyć. Burmistrz zamyśla, w razie decyzji o reaktywacji kina, utworzenie na piętrze kawiarni i to takiej z prawdziwego zdarzenia. Wszak żadne kino nie zarabia na sprzedaży biletów, ale na gastronomii. To właśnie wszechobecny popcorn i cola poprawiają kondycję finansową kin. Przy okazji na placu po PKS powstaliby duży parking z myślą o klientach kina a sala kinowa posiadałaby także scenę. Oprócz projekcji przedpołudniowych dla dzieci i młodzieży szkolnej oraz sensów wieczornych dla widowni dorosłej, można by tam organizować kabarety, spektakle, odczyty czy inne imprezy.
Choć trudno dziś przewidzieć wysokość frekwencji można obornickie kino przyrównać do tego w Szamotułach. Kina są też w Wągrowcu czy Chodzieży, ale większa odległość od Poznania zaciemniłaby obraz. W Szamotułach odbywa się co tydzień 13 seansów w sali podobnej wielkością do obornickiej. Koszt biletu to najczęściej 14 złotych a premiery nowości filmowych odbywają się około dwóch tygodni po poznańskich. Kino wyświetla od czwartku do wtorku i ma często pełne obłożenie seansów. Przychód z tego wynosi około 450 tys. zł rocznie a koszty sięgają miliona. Gmina Szamotuły dopłaca więc do swego kina ok. 400 tys. złotych rocznie, utrzymując w nim trzy etaty i pokrywając wszelkie inne koszty.
Koszty można pomniejszyć przenosząc na przykład do kina trzy osoby z obecnego składu Obornickiego Centrum Kultury, którego niska atrakcyjność jeszcze by spadła. – Nie wykluczamy takiej opcji – przyznał Krzysztof Nowacki. Na kulturze, jak wiadomo, się nie zarobi, ale trudno z niej zrezygnować. Kino jest instytucją, która nobilituje miasto, a nobilitacji nigdy dość. Ostateczną decyzję podejmie jednak burmistrz.
