OBORNIKI. Tegoroczny sylwester na obornickim Rynku zgromadził jeszcze więcej osób niż w roku minionym, czego powodem była również dość ciepła aura. Nieco mżyło, lecz bliżej północy deszcz dał za wygraną i zrobiło się całkiem przyjemnie.
Sprzyjała temu szczególna data, dobra muzyka i wielka ilość gorących serc. Ostatnią piosenkę ubiegłego roku zaśpiewał sam Leszek Faron.
Pięć przed dwunastą burmistrz Anna Rydzewska złożyła współobywatelom życzenia a potem było już tylko wielkie odliczanie.
Północ obwieściła kanonada otwieranych szampanów. Tysiące życzeń i serdeczności. Uściski, całusy i wreszcie feeria fajerwerków. Tegoroczną innowacją była zmiana miejsca ich odpalania.
Gdy prezes obornickiej Społem po raz pierwszy nie zezwoliła na wejście na dach byłego Sezamu, strzelano z kamienicy bliżej Warty.
Tegoroczny Sylwester na Rynku zakończył się dopiero przed drugą. Różnił się od poprzednich również zdecydowanie mniejszą ilością niekontrolowanych wystrzałów petard i to na dodatek w tłumie. Dzięki temu strażacy i lekarze nie mieli co robić a policjanci stojąc dyskretnie z boku byli jedynie widzami.
Taka impreza, jak ta na Rynku, udowodniła potrzebę masowych spotkań, a brak ekscesów, iż jesteśmy społeczeństwem coraz bardziej kulturalnym i zdyscyplinowanym a na dodatek skłonnym do zabaw..
Do noworocznych życzeń przyłącza się również nasza redakcja, życząc wszystkim, by za rok było jeszcze lepiej.