OBORNIKI. O ile jeszcze niedawno pisaliśmy o pierwszych ruchach przedwyborczych w partiach i ugrupowaniach Ziemi Obornickiej, teraz możemy już dodać, że widoczne jest wyraźne przyspieszenie. Mowa tu o kilku przetasowaniach i porozumieniach dosyć istotnych dla przyszłego układu politycznego.
Zaczynając od litery „A” nie sposób nie zauważyć tego, że dotychczasowa twarz i lider PiS-u, Andrzej Okpisz najwyraźniej się od partii lekutko odsunął. Nie ma go u boku Michała Zielińskiego za to coraz częściej można go zobaczyć w pobliżu szefa lokalnej PO Tomasza Szramy. Może dlatego, że Okpisz od dawna w głębi serca był bardziej „ziobrystą” niż „kaczystą”. Może dlatego, że lokalny PiS jak dotąd nie wykazał się jakimś istotnym działaniem, a może dlatego, że widzi on pole do współdziałania razem z obecnym burmistrzem Obornik.
Wsłuchując się z ćwierkot wróbli siedzących na dachu starostwa, można odnieś wrażenie, że coraz bardziej dominuje ta trzecia opcja. Dosłyszeliśmy, że Andrzej Okpisz mógłby współdziałając wraz z Tomaszem Szramą podzielić pomiędzy siebie władzę w powiecie i gminie Oborniki. Sposób na to jest dosyć prosty. Tomasz Szrama mając znaczącą charyzmę i wyrobione nazwisko mógłby stratować z powodzeniem w wyborach do powiatu. Potem wystarczyłoby odstąpiłby mandat „swojemu” radnemu, a mając wpływ na jeszcze kilku innych radnych doprowadzić do tego, że starostą zostałby Okpisz i współrządził z PSL-em SiG-iem oraz PO.
Taki scenariusz ma sens, bowiem o ile Tomasza Szramę łączy z obecnym starostą przyjaźń dość szorstka, o tyle z Okpiszem mógłby ułożyć stosunki partnerskie oparte na wrodzonej Okpiszowi prawości i zdolności do współpracy z niemal każdym. Być może Szramie łatwiej byłoby oprzeć się na Okpiszu niż na osobach z własnego ugrupowania.
Dowodem na taką tezę mogą być dość wyraźne zakusy zmierzające do osłabienia pozycji Tomasza Szramy w PO, zaś przykładem – niedawne porozumienie w klubie radnych PO. Przewodnicząca tego klubu Beata Matelska zwołała w ubiegłym tygodniu „tajemnicze” zebranie, podczas którego klub poszerzono o osobę Krzysztofa Hetmańskiego. Owa „tajemniczość” wynikła z tego, że zwołano zebranie w starostwie a nie w gmachu urzędu miejskiego, gdzie kluby się zwykle spotykają. Ponadto na zebranie związane jednak, było nie było z PO, nie zaproszono przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Tomasza Szramy.
Według Beaty Matelskiej nie warto się doszukiwać w tym żadnej sensacji. – Było to zebranie robocze mające na celu zasięgnięcia opinii radnych z SLD co do kandydatury Hetmańskiego na fotel przewodniczącego komisji finansów i rozwoju w którym to spotkaniu obecność Szramy nie była konieczna. Wedle wyjaśnień pani Beaty odbyło się ono w gmachu starostwa całkiem przypadkiem.
W ten sposób, zdaniem lokalnych polityków opozycji, którzy nie dowierzają w „przypadkowe spotkania radnych gminy w gmachu starostwa”, dwie ważne komisje – finansów oraz rewizyjna, nie wspominając o fotelu przewodniczącego rady miejskiej – byłyby w rękach klubu Beaty Matelskiej a jednej z komisji przewodziłby będący w opozycji wobec burmistrza Krzysztof Hetmański.
Z kolei zdaniem naszego eksperta, nic by się złego w takim przypadku nie stało, bo tak Hetmański jak i Matelska są osobami w pełni kompetentnymi, które sprawdziły się już na swoich stanowiskach. Warto zauważyć, że wybór opozycjonisty Hetmańskiego nie ułatwi burmistrzowi wydawania gminnych pieniędzy. Warto tu dodać, że taką kandydaturę wcześniej sugerował z tych samych z resztą przyczyn Andrzej Ilski z klubu PSL-SiG.
Jaki będzie podział tortu władzy po przyszłych wyborach, trudno dziś jeszcze osądzić. Staje się też coraz bardziej pewnym, że kilka osób z obecnej rady miejskiej i rady powiatu poważnie się nad kandydowaniem zastanowi zmęczona psychicznie i moralnie trzyletnimi igrzyskami polityczno – towarzyskimi, które zamiast budować tworzą linie podziałów.