OBORNIKI. Na początku listopada ubiegłego roku informowaliśmy o pogryzieniu przez psy ośmioletniej dziewczynki na ulicy Gołaszyńskiej. Gdyby nie pomoc małżeństwa Jakuba i Kamili Faron, przejeżdżających w tym momencie nieopodal swym autem, mogłoby dojść do prawdziwej tragedii. Dziewczynce pomogli państwo Faron, ale i lekcje samoobrony w szkole.
Jak poinformowała nas dyrektor szkoły, były prowadzone w dwójce zajęcia wyrabiające odruch obronny w przypadku agresji psa. Dziewczynka ułożyła się natychmiast po ataku w pozycji embrionalnej, kryjąc rękoma głowę, a podginając mocno nogi chroniła miękkie części brzucha, co uratowało ją od większych ugryzień.
Pokrzywdzone dziecko wróciło już do szkoły, choć nadal trwa leczenie i rehabilitacja. Warto podkreślić fakt, że zaraz po pokąsaniu społeczność szkolna oraz lokalny oddział Towarzystwa Przyjaciół Dzieci objęły ośmiolatkę opieką. Zebrano spontanicznie kilka tysięcy złotych, na potrzeby jej leczenia. Szkoła, przy wsparciu władz gminy, wydała specjalne kalendarze, jako cegiełki służąca do zebrania pieniędzy.
Dziecko mogło odczuć ogromne pokłady współczucia i sympatii ze strony koleżanek i kolegów oraz grona nauczycielskiego, jak i dyrekcji Szkoły Podstawowej nr 2 w Obornikach. Z całą pewnością wpłynęło to dobrze na jej psychikę i szybszy powrót do zdrowia. Ośmiolatka jeździ wciąż jeszcze na zabiegi pielęgnacyjne, na szczęście ubytki w tkance nóg i rąk szybko się regenerują, a w życzliwym otoczeniu może zapomni kiedyś o tym co się stało w na początku listopada przy Gołaszyńskiej.