OBORNIKI. Gdyby nie sprawna akcja strażaków i gazowników, mogłoby dojść w centrum Obornik do katastrofy, na nieznaną dotąd skalę.
O ile kradzieże wody, prądu czy nielegalne wpięcie się w sieć kanalizacyjną nikogo już nie zaskakują, to wpięcie się w sieć gazową jest w zasadzie nowością i to bardzo niebezpieczną.
Dokonał tego jeden z mieszkańców obornickiego Rynku, od strony ulicy Ogrodowej. Do rury z gazem wmontował zawór i pobierał tamtędy gaz, doprowadzając go rurkami do palnika własnej roboty, wmontowanego w piec centralnego ogrzewania, znajdujący się w piwnicy budynku. W ten sposób ogrzewał lokale ryzykując, że ta samoróbka stanie się pewnego dnia autentyczną bombą.
W miniony wtorek na ulicy Ogrodowej pojawiły się służby gazownicze oraz strażacy.
Pracownicy pogotowia gazowego pozamykali zawory, a następnie dokonali wraz ze strażakami inspekcji piwnic. Tam prócz samowolnego podłączenia do gazu, odkryli też nielegalne i pozalicznikowe podłączenie się do sieci energetycznej. Ponadto w pomieszczeniu kotłowni znaleziono butle napełnione propan-butanem.
Gazownicy wraz ze strażakami zdemontowali całą instalację do kradzieży gazu i porozłączali wszystko to, co podłączono w sposób nielegalny.
Dla bezpieczeństwa używali jedynie narzędzi nieiskrzących i napędzanych hydraulicznie.
Po pracy zbadano we wszystkich pomieszczeniach piwnicznych stężenie gazu, a gdy to było bezpieczne, zaplombowano sieć.
Teraz sprawą zajmują się policjanci. Tu nie chodzi jedynie o kradzież, dziś zagrożoną karą więzienia do lat 10-ciu. Sprawca będzie się musiał liczyć też z pokaźnym rachunkiem za gaz oraz opłatami karnymi.
Jednak najpoważniejszą konsekwencją kradzieży gazu może być oskarżenie o sprowadzenie groźby katastrofy, za co grozi też nawet 10-letni wyrok więzienia.
Z nie mniejszymi konsekwencjami muszą się liczyć osoby, które miały wiedzą o kradzieży gazu i nic z tym nie zrobiły.