RYCZYWÓŁ. Kilka lat temu rozpoczęły się prace zabezpieczające dawny kościół ewangelicki. Budowla pochłonęła już wiele pieniędzy. Część radnych i działaczy ryczywolskich nadal pyta: po co kościół.
Gdy z dawnych entuzjastów odbudowy kościoła zeszła już cała para, radny Roman Trzęsimiech pierwszy wypowiedział magiczne „po co?”:
– Od lat nie ma rozmowy o przyszłości kościoła ewangelickiego. W poprzedniej kadencji rozpoczęło się inwestowanie w obiekt, ale nie padło pytanie po co? W tej kadencji wciąż trwają jakieś prace, jest to zabytek, więc o tanim remoncie mowy nie ma. Prace są kosztowne, wykonuje się je pod nadzorem konserwatorskim i tylko nikt nie wie czemu ma to służyć – twierdził Trzęsimiech.
Za tak postawione pytanie podziękował radnemu wójt Henryk Szrama, bo i on ma ogromne wątpliwości co do sensu inwestowania w nieużytecznego starocia.
Podczas spotkania z radnymi wójt stwierdził: Jeżeli taka rozmowa kiedyś będzie, to może uda się uzyskać konsensus i odpowiedź czemu ma to służyć? Wtedy będzie wreszcie wiadomo co tam ma być i za ile, a wtedy będzie można szukać funduszy.
Szybko okazało się, że wątpliwości mają też inni rządzący gminą.
Według Łukasza Krzyśko, Ważniejsze są drogi, a kościół może poczekać, aż powstanie jakaś realna wizja. Za same środki gminne wyremontować się go nie da i dostosować do ewentualnych potrzeb.
Po wsparcie zewnętrzne sięgać nie można, bo zadadzą sakramentalne pytanie „po co?”
A odpowiedzi nie będzie.