OBORNIKI. Komisja weryfikująca oferty na wywóz śmieci z terenu gminy Oborniki orzekła, iż propozycja obornickiego PGKiM jest zdecydowanie droższa od propozycji poznańskiej spółki Remondis Sanitech i to właśnie ta spółka została zwycięzcą przetargu na gospodarkę obornickimi śmieciami.
Sprawdził się tym samym czarny scenariusz, przed którym ostrzegaliśmy na naszych łamach już tydzień temu. Powodem do obaw była informacja, iż prezes Sławomir Haraj złożył, „w nadziei na godny zarobek”, ofertę z cenami wyższymi o niemal 70% niż rok wcześniej. – Na co prezes liczył strzelając sobie celowo w stopę – zastanawiają się teraz urzędnicy i politycy z Obornik.
Zastanawiają się też nad tym, z czego się spółka utrzyma tracąc główne źródło dochodu. Prezes Haraj ma już gotową ofertę. Gmina może wystąpić ze związku śmieciowego a PGKiM nadal będzie wywoził śmieci. Niestety, plan ma słabe punkty, a zwłaszcza w strefie cenowej.
Wedle kalkulacji prezesa, do której dotarła nasza redakcja, cena minimalna, jaką może zaoferować spółka, to 14,74 złote na głowę każdego oborniczanina. To oznaczałoby kilkuzłotowy wzrost cen wywożonych śmieci. Tego mogliby mieszkańcy gminy burmistrzowi nie darować stawiając mu gruby minus w nadchodzących wyborach.
Choć burmistrzowie nie chcą jeszcze komentować tego, co się stało, to i tak w korytarzach magistratu wciąż słychać pytanie – jaki błąd popełnił prezes Haraj? Najczęściej słyszanymi odpowiedziami jest – zbyt kosztowne nieekonomiczne zarządzanie spółką. Są też pytania typu – dlaczego w naszej gminie na śmieciarce jeżdżą po trzy osoby, gdy w innych gminach wystarczą dwie a często nawet jedna osoba? Dlaczego śmieciami zajmuje się w biurach kilku urzędników, gdy w innych gmina wystarcza jeden?
Podobnych pytań jest więcej, a przecież nie da się ukryć, że gmina często, a może zbyt często, dofinansowywała spółkę PGKiM. Może właśnie to doprowadziło do myślenia w jej zarządzie, że tak będzie już zawsze i bez względu na okoliczności?
W kręgach polityczno urzędniczych słychać już pomysły typu – aby PGKiM rozwiązać a jej zadania przekazać spółce PWiK, której prezes sprawdził się jako doskonały menadżer. Pomysł pewnie wart jest poparcia, bo PGKiM bez śmieci w obecnym składzie osobowym zapewne długo nie przetrwa.
Prezes Sławomir Haraj odwołał się co prawda od decyzji komisji weryfikującej oferty na wywóz śmieci, ale jest to raczej działanie formalne bez większych szans na powodzenie. Nie zmieni już wszak proponowanej przez siebie stawki a to, że wygrał tańszy konkurent wystarczy komisji do odrzucenia protestu. Może to potrwać jeszcze nawet kilka miesięcy, ale liczenie na sukces jest najprawdopodobniej jedynie stratą czasu. Można go pewnie wykorzystać na utrwalenie poglądu, że to „źli poznaniacy” skrzywdzili obornicką spółkę i oni są wszystkiemu winni. Poprawi to niektórym humor, ale zasadniczego problemu i tak nie zmieni.
Przegrana PGKiM jest ciosem dla oborniczan, którzy przywykli do „swego” usługobiorcy. Jest ciosem dla załogi PGKiM, której byt najwyraźniej się zachwiał. Jest też ciosem dla prezesa Haraja, który z pewnością chciał dobrze ale niestety wyszło jak wyszło.