OBORNIKI. W Bibliotece Publicznej odbył się niezwykły koncert. Towarzystwo Literackie Poetycki Wędrowiec zorganizowało tego dnia wieczór poetycko-muzyczny zatytułowany „Amore mio, czyli walentynki po włosku”.
Był to program poświęcony pamięci Silvano Colombo, muzyka, który zmarł 2 marca ubiegłego roku, więc właśnie mija pierwsza rocznica śmierci artysty.
Silvano Colombo urodził się we Włoszech w Busto Arsizio koło Mediolanu. W 1956 roku przyjechał wraz z rodzicami i siostrą do Polski, by odwiedzić swojego dziadka, mieszkającego we Wronkach. Przyjazd zamienił się w pobyt stały. Tu ukończył szkołę podstawową i technikum mechaniczne. Uczył się równolegle gry na gitarze. Założył zespół muzyczny „Marzyciele”. Na dwa lata wyjechał do Niemiec, gdzie wysłała go Agencja Artystyczna „Pagart”. Po powrocie przyjechał w poszukiwaniu pracy do Obornik, w których budowano właśnie nowy zakład – Metalplast. Został w nim zatrudniony i po krótkim czasie założył przyzakładowy zespół muzyczny „Jubilaci”. Niebawem założył też rodzinę i osiadł na stałe w Kowanówku.
W latach 90. XX wieku współpracował z restauracją Laguna w Obornikach. Przez ponad 10 lat organizowane były tam koncerty, na które przychodziło wielu oborniczan, bo włoskie canto było bardzo popularne.
Na przestrzeni lat Towarzystwo Literackie Poetycki Wędrowiec występowało z Silvano Colombo. Uświetniał on wieczory poetycko-muzyczne swoim śpiewem i grą na gitarze. Najczęściej śpiewał w języku włoskim, gdyż język ten znał biegle. Posiadał niekwestionowany talent muzyczny, grał na gitarze klasycznej i basowej, posiadał też dobry głos. Występował we Wronkach, Szamotułach, Kobylnikach i Obornikach. Koncert wspominkowy wypełnił salę biblioteki po brzegi. Licznie przybyli muzycy, którzy z nim występowali, jego znajomi, a przede wszystkim rodzina.
W koncercie udział wzięli: Barbara Zielińska, Henryk Wojtysiak, Maria Kogut, Jolanta Staniszewska, Alicja i Wojciech Jastrząbek, Aleksandra Ziółkowska i Bartosz Barszcz. Gościnnie wystąpiła też Monika Bąkowska. Wspominali go muzyczni kompani m.in: Józef Miłek i Stefan Piłat, dając krótki koncert, zaś Czesław Karolczak śpiewał piosenki po włosku, oddając tym samym hołd przyjacielowi.