OBORNIKI. Trwa budowa tzw. małej obwodnicy miasta, w ciągu drogi wojewódzkiej z Poznania do Wałcza. Większość część gruntu pod szosę przekazała kolej – wpierw państwu, potem państwo powiatowi obornickiemu, a na koniec powiat województwu. Ostatecznie województwo wielkopolskie oddało grunty po linii kolejowej wykonawcy budowy.
Jednak nowa droga przebiega też przez kilka działek należących do gminy Oborniki. Wartość tych działek oblicza się na blisko milion złotych.
Burmistrz Rydzewska, która rozpoczęła starania o budowę obwodnicy, zobowiązała się nieodpłatnie przekazać pod budowę drogi wszystkie niezbędne działki. Kontynuujący jej starania obecny burmistrz Tomasz Szrama, przed kilkoma laty zobowiązanie podtrzymał, chociaż bez projektu nie było wówczas jeszcze wiadomo, o które grunty chodzi i jaka będzie w przyszłości ich wartość.
Teraz inwestor zwrócił się do gminy z wnioskiem o dotrzymanie zobowiązania i nieodpłatne przekazanie mu dziełek przeznaczonych pod budową nowej szosy.
Szrama chciał obietnicę zrealizować, obawiał się jednak, że narazi się na posądzenia o niegospodarność, polegającą na rezygnacji z wpływu miliona złotych do gminnej kasy. Nie chciał zapewne narażać się na odwiedziny oficerów z różnych trzyliterowych agencji państwowych i związane z tym kłopoty.
Żeby uzyskać przed podjęciem decyzji podpowiedź, poprosił o nią radę miejską. Wywołało to ożywioną dyskusję, podczas której pojawiło się kilka pomysłów.
Zdaniem radnego Marka Lemańskiego: Nie powinniśmy im umarzać zapłaty. Trzeba to uzależnić od nakładów, takich jak ekrany czy zjazd na tę drogę z miasta, z ulic Łopatyńskiego i Dobrzyckiego.
Z tej rady burmistrz nie skorzystał, bo jak sam wyliczył: Ekrany są już dawno załatwione. Jeżeli hałas nie przekroczy norm. to będzie ich mniej, ale na moście od strony Łazienek taki ekran powstanie. Gorzej będzie z ekranem przy szpitalu, bo o taki poprzedni starosta nie zadbał. Co do zjazdu od strony miasta, to temat nie na dzisiaj. Projekt jest finansowany przez Unię Europejską, więc ani teraz ani w czasie najbliższych pięciu lat nie możemy wprowadzać do niego zmian. Po tym czasie warto będzie o takim zjeździe rozmawiać, ale nie wcześniej.
Radny Henryk Brodniewicz poparł zrzeczenie się z odszkodowania za działki. Tomasz Szrama dodał: Jeżeli się tego zrzekniemy, to ekran wart 300 tys. mógłby sfinansować urząd marszałkowski, a nie gmina jak pierwotnie ustalono. Możemy też przyjąć choćby cześć odszkodowania, a potem przekazać tę kwotę marszałkowi, jako pomoc finansową, wtedy wilk będzie trochę syty a owca ma szanse ocaleć.
Gmina rezygnując z odszkodowań za zajęte przez trasę działki nadal mieć będzie przy jej budowie koszty. Szrama tłumaczy: Jakiś geniusz sprzedał garaże wraz z gruntem przy Kowanowskiej i to gmina będzie płacić za wywłaszczenie ich choćby w części. Liczę na to, że inwestor sfinansuje nam lewoskręt z krajówki nieopodal ulicy Kowanowskiej, ale trzeba będzie usunąć garaże, a potem dobudować drogę od krajówki w Kowanowską. Na dodatek gmina będzie finansowała budowę oświetlenia, bo to jej zadania i nikt go za nas nie wykona. Ponadto gminę czeka też gruntowny remont ulicy Staszica i to zaraz po wykonaniu inwestycji.
Oddać w tej sytuacji skrawki gruntu czy ich nie oddawać. Gdyby Zarząd Dróg Wojewódzkich wystąpił o nie przed rozpoczęciem inwestycji, to by je z pewnością dostał, aby inwestycje rozpoczął. Teraz jest inna sytuacja, a jak Tomasz Szrama sam przyznał: Skrawki ziemi przy trasie nie są nam przydatne, więc przekazanie ich jest logiczne. Na koniec podsumował: Zrzeczenie się z odszkodowań za działki nakazuje nam przyzwoitość, ale są zastrzeżenia prawne, bo dlaczego gmina zrezygnuje z gruntów wartych milion złotych? Zapytać mogą służby.
Zdaniem Moniki Rasztorf, zajmującej się gminnymi nieruchomościami: Jeżeli przemawia za tym słuszny interes publiczny lub gospodarczy, gmina może się zrzec odszkodowania. Bardziej ostrożna jest prawnik gminy Ewa Gąsiorek: Jednak przepis ten pojawił się dopiero w roku 2015. W doktrynie interes społeczny jest niedoprecyzowany. Trudno zdecydować, co ważniejsze. Ów interes społeczny czy dochód gminy wart milion złotych. Konia z rzędem temu, kto problem rozwiąże, by gmina zachowała się przyzwoicie, a burmistrz nie złamał dyscypliny finansowej. Przepis jest nowy i nie ma precedensów.
Tomasz Szrama wysłuchał wszystkich opinii, podpowiedzi i porad. Potem podjął decyzję, aby dotrzymując obietnicy i w obliczu korzyści jaką jest nowa trasa, zrezygnować z odszkodowań za działki. Burmistrza poparła jednogłośnie cała rada miejska Obornik.