OBORNIKI. Kilka miesięcy temu pisaliśmy o włamaniu do pomieszczeń pewnej firmy, gospodarującej na terenie dawnej cegielni w Gołaszynie. Utracono wtedy drobiazgi. Wkrótce zaczęły ginąć akumulatory z zaparkowanych tirów i narzędzia z samochodów.
Pisaliśmy o innych włamaniach i kradzieżach, skutkiem których ginęły używane elektronarzędzia, jakieś niezbyt kosztowne drobiazgi, a nawet zaprawy na zimę i kompoty. Pewnemu mieszkańcowi Bąblina skradziono trofea myśliwskie, mające dla niego ogromna wartość sentymentalna, a niewielką rynkową.
Trudno było zidentyfikować sprawców. Policjanci mieli wciąż wiele innych spraw, więc ich śledztwo nie było efektywne. Wreszcie naczelnik sekcji kryminalnej obornickiej komendy Jacek Kasztelan powiedział "dość" i nadał sprawom podobnym do opisanych gryf „pilne”. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Rozpoczęto energiczne typowanie, rozpytywanie i działania operacyjne.
W wyniku działań policjantów w areszcie osadzono trzech mężczyzn i jedną kobietę. Cała czwórka to mieszkańcy powiatu obornickiego. Po przesłuchaniu i okazaniu im przez policję wyników śledztwa, przyznali się do 20 włamań i kradzieży.
Wiele zagrabionych przedmiotów odzyskano, a trofea myśliwskie mieszkańca Bąblina wróciły do właściciela. Czteroosobowy gang kradł rzeczy niezbyt drogie sądząc, że policja nie będzie w związku z tym poszukiwać sprawców. To był błąd. Policjanci rozliczyli złodziei. Ustalili też, że dwóch z zatrzymanych rabusiów jest poszukiwanych listem gończym. Zostali oni za kratkami, a pozostałych dwoje, po złożeniu obszernych zeznań zwolniono, aby mogli odpowiadać przed sądem z wolnej stopy.
Z całej tej historii wynika, że prędzej lub później winny zostanie jednak złapany i będzie musiał odpokutować za swoje przestępstwa.