GMINA OBORNIKI. Po długim okresie wahania pogodowego nagle zawitała zima, co tradycyjnie już zaskoczyło drogowców niespodziewających się śniegu i lodu w styczniu.
Stan chodników i dróg zmienił się błyskawicznie z niezłego na fatalny a przypadkowym „kontrolerem” stanu obornickich ulic i chodników okazał się kierownik wydziału promocji Krzysztof Nowacki, który nierzadko zaczyna swój dzień już o godzinie 5 rano 10-kilometrowym biegiem. W minionym tygodniu po przemierzeniu owych kilometrów po lodzie i śniegu zrobił listę niebezpiecznych i zapomnianych ulic, którą to listę przesłał do prezesa PGKiM w nadziei na przyspieszenie działania jego pracowników.
Najwięcej krytyki można było usłyszeć na temat fatalnego stanu powiatowej ulicy Obrzyckiej i dalej całej drogi aż do Kiszewa, Kiszewka i dalej. Nieodśnieżona, nieposypana piaskiem jezdnia była często pułapką dla kierowców. Podobnie można powiedzieć o drogach w Wargowie czy Kowalewku. Zaspał nie tylko powiatowy zarząd dróg, ale i służby odpowiedzialne za drogi gminne.
Nie tylko mniej uczęszczana ulica Sosnowa w Kowanówku czy Spacerowa w Obornikach zamieniła się w lodowisko, ale nie lepiej wyglądała licznie uczęszczana ulica Piłsudskiego. Osoby potłuczone po upadkach na ulicy Spacerowej prosiły nas o interwencję, bo upadek na odludnej ulicy boli nie mniej niż na ulicy głównej a nie było skąd uzyskać pomocy.
Od pewnego pracownika służb drogowych usłyszeliśmy, że wysypano owszem sól, ale ta podczas silniejszych mrozów nie działa. Zapytany o to, po jakie licho marnowano tę sól, która nie działa zamiast zastąpić ją piaskiem, nie potrafił odpowiedzieć.
Śliskich dróg i chodników było wiele i nie ma sensu ich wymieniać z nazwy.
