OBORNIKI. We wtorek radni z komisji gospodarki rozpatrywali skargi mieszkańców. Aby wykonać to zadanie, wsiedli do samochodu straży miejskiej i ruszyli wzdłuż i wszerz miasta.
Na pierwszy ogień poszło parkowanie samochodów ciężarowych przy Piłsudskiego. Właściciel sklepu w pobliżu rynku opowiadał o tym, jak jeden z jego dostawców musiał zapłacić 150 zł mandatu za złe parkowanie.
Przy wjeździe na ulice Piłsudskiego, od strony rynku ustawiony został znak zakazu zatrzymywania się. Dla potrzeb wyładunku i załadunku na jezdni wymalowano kopertę. Znajduje się ona dokładnie przed sklepami, więc jest to wymarzone miejsce dla dostawców. Jednak, jak relacjonował właściciel sklepu, prawie za każdym razem kiedy przyjeżdża do niego samochód dostawczy, któryś z mieszkańców musi akurat parkować na kopercie. Wraz z brakiem miejsca parkingowego dla samochodów ciężarowych od strony ul. Kościelnej, właściciel jest z w przysłowiowej kropce. Nie mogę przecież płacić mandatu za każdym razem kiedy przyjeżdża do sklepu nowy towar – mówił.
Radni doszli do wniosku, że załatwią ten problem bardzo prosto. Postarają się pod znakiem zakazu zatrzymywania się dopiąć tabliczkę z pozwoleniem zatrzymywania się na kopercie tylko samochodów dostawczych.
Po tej interwencji komisja przeszła się na Sądową, gdzie zajęła się sprawą oświetlenia ulicy. Znajduje się tam tylko jedna latarnia, oświetlająca prawie 200 metrów drogi i chodnika. W ciemnościach na Sądowej dzieje się wiele, dlatego radni zadecydowali o ustawieniu dwóch kolejnych latarni.
Radni zajęli się również kwestią tak zwanej gaski, która łączy Sądową z Powstańców Wielkopolskich. Nie jest ona utwardzona, ani wyrównana. Kamienie i błoto tworzą tam kompozycje wyglądającą jak śmietnik. Część radnych żartowała, że przynajmniej nie ma tam wypadków z powodu naturalnych progów zwalniających, lecz wszyscy byli zgodni, że trzeba zająć się zaniedbaną uliczką znajdującą się w centrum Obornik.
Kolejną skargę wnieśli mieszkańcy ul. Granicznej. Ich ogródki, znajdujące się na tyłach domów, są zalewane przez nowo budującego się sąsiada z Poznania. Stawia on dom na wzgórzu, nad posiadłościami mieszkańców Garażowej. Zalewanie ogródków jest spowodowane prawdopodobnie wadliwą konstrukcją studni, którą wywiercił. Podczas gdy komisja oglądała ogródki, woda wylewała się strumykami ze studni, spływając w dół. Jednak radni niewiele mogli zrobić w tym przypadku – był to typowy spór sąsiedzki. Jedynym wyjściem byłoby dochodzenie swoich racji przez mieszkańców przed sądem na drodze cywilnej.