OBORNIKI. Prace na Polnej dalej idą w dobrym tempie. Będą jednak niestety droższe niż pierwotnie zakładano, gdyż znajduje się tam nielegalna rura gazowa.
Ulica Polna ma już większość krawężników i w kilku miejscach podbudowę pod chodnik oraz ścieżkę rowerową. Na długich odcinkach sfrezowano zniszczoną nawierzchnię. Ułożono kable pod lampy, zasypano niemal cały rów odwadniający.
Nagle okazało się, że pod ulicą leży przyłącze gazowe, o którym nikt wcześniej nie wiedział, co wymusza wykonanie obejścia.
Władze Obornik zwróciły się już w tej sprawie do PGNiG, a odpowiedź potentata gazowego można streścić krótko. Jak się wam nasza rura nie podoba, to ją sobie przełóżcie na koszt własny.
Tu trzeba wyjaśnić, że przyłącza gazowego formalnie pod Polną nie ma. Zostało ono umieszczone pod ulicą na początku lat 90., gdy panowała w infrastrukturze gminnej prawdziwa wolna amerykanka.
Niestety, rura nie została zaznaczona na żadnych mapach, więc nikt o niej nie wiedział, no może z wyjątkiem gazowników.
Zapytaliśmy burmistrza Tomasza Szramę o to, czy może rurę gazową po prostu wyciąć, skoro formalnie jej nie ma.
Kiwnął głową, ale zaraz dodał: Nie mogę przecież odciąć mieszkańców od gazu. Wolę dołożyć do inwestycji, niż fundować komuś taki kłopot, by zostali bez gazu, nie wiedząc, kiedy gazownia naprawi to co zaniedbała.
Obejście gazowe tempa prac najprawdopodobniej nie zmieni, choć trzeba będzie wykonawcy dopłacić.