OBORNIKI. Niedawno opisaliśmy podróż harcerzy gminnym gimbusem do Torunia. Relację z przejazdu przekazała nam para zbulwersowanych rodziców i opisując spartańskie warunki w jakich przyszło młodzieży jechać. Burmistrz Tomasz Szrama skomentował nasz artykuł słowami. – To co ja mam zrobić w takiej sytuacji? Odmówić transportu, bo gmina nie ma klimatyzowanych autokarów? Może dobitniej uprzedzać o braku wygód w podróży, co przecież uczyniliśmy w tym przypadku.
Temat stał się medialny a do naszej redakcji napisała kolejna mama przedstawiając wyjazd do Torunia w zupełnie innym świetle: tak się składa, że moje dziecko uczestniczyło w owej "strasznej" podróży, a rzeczy tutaj opisane są albo wymysłem nadopiekuńczych rodziców. Już na długo przed wyjazdem było wiadomo, że gmina sfinansuje i dowiezie dzieci tylko w jedną stronę – powrót finansowali sami rodzice, co dla nikogo nie stanowiło problemu. Autobus miał bagażnik, tylko mniejszy i parę plecaków się nie zmieściło. Z tego tytułu zostały zapakowane do środka autobusu i stały na przedzie, więc nikomu nie przeszkadzały. Wszystkie dzieci miały swoje miejsca siedzące, a to, że autobus nie miał klimatyzacji przy trzygodzinnej jeździe w godzinach porannych oraz przerwy w trakcie jazdy to na prawdę żaden problem. Dziwię się, że rzekomo bulwersujący się rodzice nie narzekali na nieklimatyzowane i nieogrzewane namioty oraz łazienki. Moje dziecko wróciło, co prawda zmęczone po tygodniowym zlocie, ale bardzo szczęśliwe. Dziękuję druhnie Gosi i druhowi Piotrowi za trud w zorganizowaniu całego wyjazdu.
Gimbusami jeździli w przeszłości na wycieczki także sołtysi, strażacy czy urzędnicy. Było łącznie tylko kilka osób skarżących się na twarde fotele czy podobne niewygody. Zdecydowana większość była jednak zadowolona z darmowego przejazdu. Jak nam się udało ustalić, gmina nadal będzie użyczać swych gimbusów, ale jednocześnie wyraźnie informować o ich ewentualnych niedogodnościach.