GMINA OBORNIKI. Swego czasu informując o potrzebie wybudowania w gminie Oborniki instalacji do biodegradacji odpadów zielonych oraz selekcji odpadów segregowanych zacytowaliśmy uwagę radnego Henryka Brodniewicza dotyczącą zbyt małej przepustowości drogi do Uścikowca i potrzeby wyboru lepszego miejsca, na przykład w Gołaszynie.
Zabrzmiało to dosłownie, jednak radny miał na myśli teren bliski planowanego węzła komunikacyjnego, czyli zjazdu z obwodnicy Obornik na granicy gminy. Mowa o terenie pomiędzy Antoninem a Chludowem.
Henryk Brodniewicz analizował to miejsce porównując go z innymi. Takim „innym” mogłoby być dawne wysypisko śmieci przy ulicy Łukowskiej. Potrzeba nam pod instalację około 11 hektarów.
Tam tyle nie ma – wyliczył pan Henryk, zastanawiając się nad szansą odkupienia od lasów państwowych rosnącego tam zagajnika. Czy zlokalizowanie instalacji pomiędzy jedynym kąpieliskiem Żwirki a drogę wojewódzką ulicą Łukowską było by trafne, można polemizować.
Lokalizacja instalacji w Uścikówcu, gdzie gmina ma już od lat uchwalony plan zagospodarowanie przestrzennego wydaje się wciąż najcelniejsza, a jedynym słabym punktem – zdaniem radnego – jest wymóg zapewnienia przejazdu ulicą Szamotulską i dalej drogą wojewódzką kilkuset dodatkowych ciężarówek dziennie.
Dla porównania, drogą krajową nr 11 przejeżdża każdego dnia przez Oborniki 12 tysięcy pojazdów, więc te kilkaset, a nawet 1000 na Szamotulskiej aż takim problemem chyba raczej nie będą.
Kolejne miejsce brane pod uwagę przez komisję rady miejskiej Obornik, to zjazd z obwodnicy w okolicach Marszewca. Gmina nie ma tam własnych terenów i trzeba by je kupić lub wymienić. Wówczas do kosztu instalacji trzeba by dopisać kilka dodatkowych milionów. Ponadto budowa instalacji odzysku odpadów przy zjazdach z drogi ekspresowej nie jest pomysłem najlepszym, bo ziemia w takich miejscach będzie poszukiwana przez usługodawców i bardzo droga.
Wreszcie miejsce wydawać by się mogło optymalne, tereny za torem crossowym na pograniczu Obornik i Łukowa. Tam niestety własność ziemi jest nieuregulowana, a prawa do niej rości sobie Spółdzielnia Rolnicza w Ocieszynie.
Henryk Brodniewicz wskazuje na teren koło Ocieszyna, gdzie można dotrzeć dawną DK11. Jest tam dawny przejazd kolejowy i spory teren, jednak prawa do tych gruntów trzeba by uregulować.
Wskazań jest wiele, nie ma i nie było wśród nich Gołaszyna jako wsi, a jedynie teren pomiędzy Gołaszynem a Chludowem.
Gdzieś prędzej lub później radni znajdą miejsce pod instalację. Najważniejsze, aby stanęła na terenie gminy i to możliwie szybko. To jedyny sposób na utrzymanie, a nawet obniżenie cen śmieci.