OBJEZIERZE. Problemy stworzone przez nową ustawę śmieciową, która weszła w życie miesiące temu, są nadal palące. Największy dotyczy wywózki śmieci wielkogabarytowych. PGKiM jest za to odpowiedzialne, w przypadku jednak wywożenia mebli, odpadów budowlanych lub dywanów problem spada głównie na głowy mieszkańców gminy Oborniki. Harmonogram wywozów odpadów wielkogabarytowych to dwie wywózki w ciągu roku. Jeżeli chcemy wywieść je wcześniej, musimy zapłacić horrendalną cenę.
Mieszkańcy więc biorą sprawy we własne ręce i wyrzucają niepotrzebne meble na stare, nielegalne wysypiska, które dzięki tej wspaniałej ustawie, jak zapowiadano, miały przestać istnieć. Oborniczanie z bloków nie mają z tym większego problemu, składując meble w zamykanych i obszernych śmietniskach i pozostawiając problem na głowie spółdzielni mieszkaniowej. Sprawa zaczyna się komplikować w przypadku pozostałych mieszkańców.
W Obornikach, w ostatnich tygodniach, znaleziono starą szafkę na moście kolejowym i pralkę przy ul. Łukowskiej. Lasy w pobliżu Rożnowa, Kowanówka i wioskach na trasie do Kiszewa są pełne dużych śmieci. Najbardziej pomysłowi byli jednak pewni mieszkańcy Objezierza.
Po remoncie domu nie bardzo wiedzieli co zrobić ze starymi dywanami. Mogli albo zapłacić kilkaset złotych za wywózkę przez PGKiM albo postawić je przed domem, skąd zostałyby zabrane dopiero za kilka miesięcy. Znaleźli więc trzeci sposób.
Dywany zawieźli na pobliską drogę i tam rozłożyli na całą szerokość przejazdu. Przez ostatni tydzień kierowcy czuli się jak bogata szlachta, przejeżdżając pojazdami po dywanach na drodze. Rozpustę zakończyła wreszcie straż miejska, która zwinęła dywany z jezdni a teraz szuka samozwańczych drogowców.