OBORNIKI. Pani Anna wprowadziła się do samotnej staruszki by opiekować się nią jak własną babcią w ostatnich miesiącach jej życia. Choć opieka, zdaniem interweniujących w tej sprawie sąsiadów, daleka była od przyjętych norm, to skutkiem owej opiekuńczej przeprowadzki pani Anna po śmierci „babci” została lokatorką w jej mieszkaniu. Jeszcze w czasie pełnienia „opieki” gmina zameldowała panią Annę w lokalu staruszki. Zameldowano ją do roku 2016, bo urzędnicy na tyle właśnie wyliczyli pobyt na tym świecie głównego lokatora.
Po zejściu podopiecznej pani Anna objęła lokal, zamieszkując w nim z pięcioletnim synem, oraz konkubentem. Ponadto jest w ciąży, więc zwróciła się do komisji lokalowej przy urzędzie miejskim o przedział na zajmowane mieszkanie. Komisja sprawę zbadała i przydziału nie dała.
Jak twierdzi pani Anna, obiecał jej go wiceburmistrz Piotr Woszczyk. Skoro obiecał, to zabrała się za remont lokalu, odnawiając go za kwotę 5000 złotych, bo jak sama stwierdziła – „w syfie” mieszkać nie chciała. Jakimż było jej zaskoczenie, gdy dostała z magistratu pismo wzywające ją do opuszczenia lokalu.
Poprosiliśmy o wyjaśnienie tej sprawy wiceburmistrza Woszczyka, a ten zapewnił, że żadnych obietnic mieszkaniowych nikomu nie składał. Mieszkanie należy do zasobów gminy i miało stanowić rezerwę na wypadek nagłego zdarzenia. Takie miało miejsce po wybuchu butli z gazem, skutkiem czego uszkodzoną kamienicę przeznaczono do rozbiórki, a lokatorom (z wyjątkiem domniemanego sprawcy wybuchu) trzeba było znaleźć lokale inne. Mieszkanie po zmarłej staruszce zostało przeznaczone dla pana mieszkającego tymczasowo w agroturystyce w Kowanówku. – Sam fakt krótkoterminowego zajmowania się chorą osobą nie jest podstawą do uzyskania przydziału mieszkania po tej osobie – wyjaśnił Piotr Woszczyk.
– Fakt posiadania tymczasowego meldunku także nie uprawnia do przydziału lokalu i nie jest z nim jednoznaczne – dodała Małgorzata Borysowska, odpowiedzialna w gminie Oborniki za gospodarkę lokalową. Choć gmina nakazała pani Annie opuszczenie mieszkania w ciągu ośmiu dni, wiceburmistrz przedłużył ten czas do końca roku wyjaśniając, że – chcę w ten sposób pomóc tym państwu, dając im więcej czasu na rozwiązanie problemu z mieszkaniem – i dodając po chwili – pani Anna ma wciąż prawo ustawić się w kolejce oczekujących na gminne mieszkanie. Z tego prawa nie chce jednak skorzystać konkubent pani Anny zapewniając, że załatwił już dla nich inne mieszkanie, a od gminy nic nie chce. Wyjaśniliśmy także sprawę kosztów poniesionych przy renowacji lokalu. Otóż każdorazowo taki remont trzeba uzgadniać z PGKiM, bo bez zgody służb gminnych nie ma mowy o uznaniu poniesionych na remont nakładów.
Sprawa pani Anny to jedna z wielu, a opisujemy ją tu głownie dlatego, by mogła być ostrzeżeniem dla innych, szukających sposobu na zdobycie mieszkania. Sama opieka nad osobą starszą nie staje się automatycznym przydziałem jej mieszkania. – No, gdyby sprawa opieki dotyczyła członka rodziny, a do tego trwała latami, to znacznie zmieniłoby to postać rzeczy – wyjaśnił Piotr Woszczyk. W każdym innym przypadku przepisy związane z gospodarką mieszkaniową są jednak nadrzędne i musimy się do nich stosować.