KOWANÓWKO. W niedzielę około południa pan Zbyszek, do niedawna jeszcze mieszaniec rożnowickiego Markotu, wybrał się odwiedzić niewidzianych od dwóch tygodni kolegów.
Mając już w żyłach małe „co nieco” zabrał też ze sobą „coś” na powitanie i ruszył rowerem ulicą Sosnową przez Kowanówko w kierunku Rożnowic. Gdy skończył się asfalt, siatka z zawartością wkręciła się w koło i jadący spadł z roweru rozbijając sobie głowę o jakiś twardy przedmiot.
Szczęśliwie dla niego drogą szła na spacer mieszkanka Kowanówka i znalazła poszkodowanego. Ten leżał na ziemi krwawiąc z obu dziurek nosa i rozciętego bardzo głęboko łuku brwiowego.
Poprosił o pomoc w kontakcie z jego dawnym opiekunem w Monarze, do którego pamiętał numer telefonu. Teraz poszło już szybko. Powiadomiony o zdarzeniu opiekun zadzwonił pod 112 wzywając na pomoc policję i pogotowie.
Pani, która znalazła pana Zbyszka, jeszcze trzykrotnie dzwoniła po policję i ratowników, bo poszkodowany tracił kontakt. Wreszcie po trzech kwadransach, czyli po jakichś 45 minutach przybyli mundurowi. Dopiero oni wezwali pogotowie.
Pan Zbyszek miał na tyle silny organizm, że pomimo opieszałości tych co mają nas jak najszybciej ratować, jakoś przeżył.