OBORNIKI. Letnia kanikuła rozleniwiła lokalną politykę do tego stopnia, że o niej prawie nie słychać. Politycy wypoczywają przed jesienną aktywnością i tylko z lewej strony sceny politycznej słychać ciche pomruki niezadowolenia z obecnie rządzącego gminą burmistrza.
Jak nam wyznał jeden z prominentnych działaczy obornickiej lewicy, kolektyw SLD popierający dotąd Tomasza Szramę chce mu teraz wręczyć żółtą kartkę z zapisanymi na niej trzema punktami swej dezaprobaty. Nie chodzi im o styl rządzenia ani o tegoż efekty.
Krytykują go za to, że złożył w prokuraturze doniesienie na przewodniczącego rady podejrzewanego o domniemane łapownictwo. – Choćby nawet Krzysiek przyjął te kilkanaście tysięcy łapówki, to przecież zawsze kolega i po co zaraz robić z tego wielki szum – skarżył się nasz rozmówca.
Jego koledzy z lewicy mają burmistrzowi też za złe to, że – nie chce on w radzie Wąsikowskiego a skłania się ku niezbyt lubianemu przez aktyw lewicy Talarowi. Na nic się zdały nasze argumenty, iż Wąsikowski nie może być radnym, bo został skazany przez sąd a Talara wskazali wyborcy a nie burmistrz. Ten ostatni zapewne jeszcze nie wie o niezadowoleniu lewicy, która jednak i tak będzie go zapewne nadal popierać, bo jeśli nie jego, to kogo?
A swoją drogą jak dziwnie po tej stronie sceny politycznej są pojmowane takie pojęcia jak – uczciwość, etyka, koleżeństwo czy praworządność.