ROGOŹNO. „Lato w Rogoźnie” rozpoczęło się przy plaży w rogozińskim OSiR zlotem motoryzacyjnym połączony z koncertem.
Moto imprezę poprzedziło otwarcie Rogozińskiej Ligi Siatkówki Plażowej.
Potem na rozległym trawniku ustawiło się kilkadziesiąt motocykli, starych, jak i tych nowoczesnych. Szału raczej nie było, także organizacja najwyraźniej kulała tak pod względem logistycznym jak i frekwencyjnym.
Przy tradycyjnym wjeździe na teren OSiR zawisła zachęcająco tablica z wielką strzałką i napisem „zlot”. Gdy motory wjechały, brama została zamknięta i jedynie wtajemniczeni rogoźnianie wiedzieli, że dostać się na parking na terenie ośrodka można drugim wjazdem oddalonym o 400 metrów od pierwszego jadąc w stronę wsi Owczegłowy.

Ci, którzy tego nie wiedzieli, narażeni byli na sceny iście dantejskie, wycofując się z trudem z zawalonej autami drogi ku OSiR, by wrócić jakoś do Rogoźna i obyć się smakiem.
Przy okazji zauważyliśmy wśród cofających się kierowców Wartburga, dwa Trabanty i Fiacika, którym nikt nie powiedział, że wbrew nazwie imprezy zlot dotyczy jedynie motocykli.
Gdy zapytaliśmy o rozgardiasz szefową OSiR ta wyjaśniła nam, że to nie oni organizowali, ale „jakieś” stowarzyszenie, a rogoźnianie jak zechcą, to sobie wjazd znajdą. Ładnie to zapewne nie było, ale kilkadziesiąt rogozińskich aut jakoś jednak wjechało.
Niestety, problemy logistyczno-informacyjne przełożyły się na frekwencję i faktycznie szału nie było. Ci, którzy przybyli, mogli nie tylko popatrzeć na jednoślady, ale ich także posłuchać. Panowie ze specjalnym urządzeniem badali ryk wydechów, było głośno, spalinowo i co by nie rzec, czar moto-zlotu unosił się wokół.
Jeżeli amatorzy motocykli mieli na co popatrzeć i czego posłuchać, to gorzej było z koncertem. Stanęła piękna scena, z wielkimi głośnikami, błysnęły super światła
i co? I nic. Nawet przysłowiowy pies z kulawą nogą się tym nie zainteresował.
Na scenie stanęli muzycy rodem z Poznania, Chodzieży, o Budzyniu nie wspominając, by zagrać szlagiery Cover Bandu, a przed sceną zaledwie parę osób. Muzycy zdzierali gardła nawołując grupę osób stojącą pomiędzy sceną a motocyklami, aby podeszli i posłuchali, co jednak ci czynili powoli i bardzo niechętnie. Być może grupa melomanów nie znalazła wjazdu, być może Cover Band nie porywa.
Na godziną 19. zaplanowano kolejny koncert, tym razem w ramach Summer Beach Festival. Czy kogoś zainteresowała ta propozycja, tego nie wiemy, bowiem wyszliśmy razem z większością sobotnich gości OSIR.