OBORNIKI. Niepotrzebnie przegrany przetarg na wywóz śmieci z terenu gminy Oborniki postawił gminną spółkę PGKiM na skraju katastrofy. Wiceburmistrz Piotr Woszczyk nie kryje tego, że bardzo liczył na przygotowanie przez prezesa Sławomira Haraja planu naprawczego dla ratowania spółki. Zamiast tego, prezes ruszył w niebezpiecznym kierunku wyjścia Obornik z grupy GOAP. Policzył sobie to, co mu pasowało do scenariusza wyjścia, pominął zaś skrzętnie to, co rachunek czyniło wielce niekorzystnym dla gminy i jej mieszkańców.
Na liście pominiętych elementów byłaby na przykład kilkusettysięczna kara za wyjście, którą zapłaciliby oborniczanie. PGKiM musiałby znów stanąć do przetargu i o ile niedawno sromotnie przegrał z konsorcjum Remondis, to tym razem prócz Remondisu prawdopodobnie do przetargu stanęliby tacy konkurenci jak firma Lenarczyk z Murowanej Gośliny, Henryk Siwicki z Rogoźna, firma Alba z Wrocławia, która już obsługuje okolice Obornik czy wreszcie hiszpańskie konsorcjum FB Serwis, bo dla nich Oborniki mogłyby się okazać całkiem smacznym kąskiem a których ograć było by niezmiernie trudno.
Kolejnym pomysłem Haraja jest wybudowanie w gminie PSZOK-u (punkt selektywnego zbierania odpadów komunalnych). Miałoby kosztować według jego wyliczeń ok. 80 tysięcy. Tymczasem koszt takiego obiektu to minimum 800 tysięcy. Zaskakujące pominięcie przez pana prezesa jednego zera całkowicie zmieniło rachunek inwestycji, za którą także musieliby zapłacić oborniccy podatnicy. Te kilka przykładów to jedynie skrawek radosnej twórczości prezesa Haraja, po którym spodziewano się zdecydowanie bardziej realnego planu ratowania przedsiębiorstwa.
Nie mogąc się tego planu doczekać, wiceburmistrz Piotr Woszczyk sam zajął się zadaniem prezesa i ruszył do Poznania. Tam odbył serię spotkań, których efektem było przekonanie władz stolicy Wielkopolski do wsparcia Obornik w szukaniu ratunku. Dzięki temu wsparciu oraz rozmowom z władzami zwycięskiego Remondisu być może uda się uzyskać dla PGKiM funkcję podwykonawcy Remondisu. Spółka zapewne na tym nic nie zarobi, ale utrzyma tabor i ludzi. – By zminimalizować koszty takiej usługi trzeba będzie poszukać koniecznych oszczędności w samym PGKiM – powiedział Piotr Woszczyk po powrocie z Poznania i wyliczył: wprowadzając system zgniatania śmieci zmniejszy się trzykrotnie ich objętość, więc i koszt wywozu. Trzeba pomyśleć o plombowaniu zbiorników śmieciarek, bo koszt paliwa należy do najbardziej znaczących. Przy samym zakupie paliwa warto ogłosić przetarg na trzy lata, by uzyskać lepsze ceny.
To tylko kilka pomysłów na oszczędności. Woszczyk ma też pomysły na zwiększenie dochodów. – PGKiM może zarabiać na wywozie odpadów płynnych. Warto wprowadzić usługę „ogrodnik pamięci” polegającą na opiece nad grobami. Warto też pomyśleć o recyklingu.
Szkoda, że takich pomysłów nie ma prezes Haraj, który w tym ostatnim przypadku zaprosił na teren PGKiM firmę „Centrum recyklingu” i spokojnie obserwuje jak rośnie mu na własnym podwórzu konkurent. Takie działanie trzeba nazwać, najdelikatniej, niefrasobliwym. Trudno też zgadnąć, dlaczego w gminie Oborniki kilka, a może już kilkanaście firm zarabia na sprzedaży odpadów i każdej z nich to się opłaci, a jedynie spółce PGKiM się nie opłaca? Było by dobrze usłyszeć kiedyś odpowiedź choćby na to ostatnie pytanie.