KOWANOWO. W niedzielną noc, o godzinie 0:40, oborniccy policjanci w zatrzymali trzech młodych mężczyzn, którzy pobili swojego sąsiada. Napastnicy okładali go nie krępując się na samym środku ruchliwej drogi. Za popełnione przestępstwo grozi im teraz do trzech lat pozbawienia wolności.
Nie wiadomo, jak by się napaść na 27-letniego Krzysztofa M. skończyła, gdyby w porę nie dotarła do policji informacja o bijatyce. Niezwłocznie na miejsce udał się patrol policji. Kiedy funkcjonariusze dotarli do miejsce, napastnicy rzucili się do ucieczki. Jednak po krótkim pościgu wszyscy zostali zatrzymani i przewiezieni na komendę.
Podczas śledztwa okazało się, iż 20-letni Rafał K., 21-letni Michał K. oraz 22-letni Marcin L. pobili Krzysztofa M., gdyż jak twierdzili, ten obrażał słownie ich rodziny. Ponadto jeden z napastników miał rzekomo znaleźć w telefonie Krzysztofa M. sms-y na dowód tego, iż ten zlecił nijakiemu Ż,. przebywającemu obecnie na warunkowym zwolnieniu, pobicie swego krewnego.
Warto też dodać, że wszyscy uczestnicy tego zdarzenia znajdowali się pod wpływem alkoholu i jak się okazało są sąsiadami, gdyż mieszkają razem w Kowanowie.
Nie była to jedyna w minionym tygodniu bijatyka w Kowanowie, wsi pod tym względem zupełnie wyjątkowej. Ledwie zatrzymani za pobicie odzyskali wolność, a pobity i skopany Krzysztof M wrócił do sił, obie strony zaczęły obmyślać wendettę.
Strony konfliktu koleżeńsko-rodzinnego uzupełnił swą osobą Dominik P., skazany już za podobny czyn i korzystający obecnie z zawieszenia kary na czas próby. Próby tej jednak nie wytrzymał i nocą z czwartku na piątek znów doszło w centrum wsi, niedaleko lokalnego sklepu, do bójki między sąsiadami.
Tym razem w ruch poszły także narzędzia niebezpieczne, takie jak toporki, pałki i inne ostre oraz twarde przedmioty. Wyzwiska, kotłowanina i bijatyka trwały tak długo, aż podnieconych alkoholem i odurzonych narkotykami mężczyzn spacyfikowała policja, wezwana przez chcących spokoju mieszkańców wsi.
Funkcjonariusze nie bawili się w ustalanie, kto zaczął, tylko całą piątkę wywieźli do aresztu. Czterech trafiło do celi, jeden najbardziej pijany do izby wytrzeźwień w Poznaniu.
To kolejny powód, by stanąć przed sądem. Ten ustali, kto czemu jest winien i jaka za to poniesie karę. – Może wtedy będzie na reszcie trochę spokoju – usłyszeliśmy od mieszkańców Kowanowa, którzy wciąż muszą znosić takie bijatyki. Gdyby wieś miała boisko czy świetlicę, młodzi ludzie mieliby jaką alternatywę spędzanie wolnego czasu. Inaczej podobne obrazki mogą potrwać jeszcze długo.