OBORNIKI. Pan Grzegorz z Obornik złamał sobie w połowie stycznia palec u nogi. Pogotowie skierowało go do ortopedy a tam wyznaczono mu termin na marzec. – Do tego czasu palec mi się zrośnie, chociaż pewnie krzywo – zmartwił się pan Grzegorz usztywniając sobie palec samemu przy użyciu drewienka i kawałka plastra.
– Co jest z tą obornicką opieką medyczną? – zapytał naszą redakcję, a my wysłuchaliśmy raportu dyrektor SP ZOZu Małgorzaty Ludzkowskiej. – Kontrakty są gorsze niż w roku 2013, więc i dostęp do lekarzy też będzie gorszy. Zmniejszenie planu nastąpiło głównie w lecznictwie szpitalnym. Trudno powiedzie, co będzie dalej, ale już dzisiaj są bardzo długie zapisy do lekarzy specjalistów i kolejki do badań specjalistycznych. Największe kolejki są do poradni diabetologicznej i ortopedycznej.
To zła wiadomość dla pana Grzegorza, bo być może zamiast w marcu trafi do ortopedy kilka miesięcy później lub nie trafi tam wcale. Pani dyrektor liczy na: jakieś być może zwiększenie kontraktu – choć jednocześnie stwierdza – jeżeli chodzi o lecznictwo szpitalne to szans na zwiększenie kontraktu nie mamy.
Dyrektor Ludzkowska wyjaśniła zebranym podczas sesji rady powiatu, że – jest kontraktacja tylko na pierwszy kwartał usług opieki w święta i nocnej, czyli wieczorynki i to na wysokości roku ubiegłego. Kontrakt całościowy został zmniejszony o kwotę 656 tys. złotych, co stanowi zmniejszenie o 2,88% do wykonania roku 2013 a 2,96% w stosunku do planu roku ubiegłego.
Pani dyrektor nie kryła, że zagrożone jest też ratownictwo. – Gorzej jest z ratownictwem medycznym, bo jest zakontraktowane tylko na pół roku, do czerwca. Co potem, tego nie wiadomo, ale może wojewoda ogłosi konkurs.
Wyjaśniła też, że – aby uzyskać swego czasu kontrakt, zaproponowaliśmy bardzo niską stawkę. Znacznie niższą od takich powiatów jak Czarnków czy Trzcianka i jesteśmy daleko do tyłu. Zwróciliśmy się do wojewody, aby nam wyrównał, ale nie uzyskaliśmy oczywiście pozytywnej odpowiedzi, bo wojewoda powiedział, że na tych warunkach, na jakich godziliśmy się, będziemy dalej funkcjonować. Ponadto konkurencja może przejąć kontrakt.
Warto pamiętać, że przed gorszymi kontraktami i dłuższymi kolejkami do lekarzy ostrzegała pod koniec minionego roku naczelnik wydziału obywatelskiego Urszula Bak, która widać zna lepiej zagadnienia lecznictwa niż trzech dyrektorów, którzy podczas jej kadencji prowadzili szpital. Słowa pani Urszuli spełniły się co do joty, choć żadna to pewnie dla niej satysfakcja. Wiele wskazuje na to, że koszty szpitala niebawem poszybują w górę przy jednoczesnym spadku dochodów. To wróży katastrofę, a na domiar złego nie ma pewności, czy rządzący powiatem już o tym wiedzą.