ROGOŹNO. Dawno już po żniwach i wykopkach. Przełom jesieni i zimy to doskonały czas dla rolników na szkolenie i dyskusje o kondycji ich dziedziny gospodarki. Również i z tego powodu przewodniczący Roman Szuberski zaplanował na ostatnią jesienną sesję rady miejskiej temat rolnictwa.
Zaproszona do RCK Agnieszka Żmudzka z inspekcji rolnictwa i nasiennictwa przypomniała rolnikom o potrzebie szkoleń dotyczących chemizacji o ile się chce mieć dopłaty unijne. -Trzeba też obserwować to co zbieramy i dbać o to gdzie zbieramy, powiedziała pani Agnieszka i ostrzegła tych co sadzą ziemniaki przed bakteriozą pierścieniową, której liczne ogniska odnotowano już w naszym powiecie. Kwarantanna takiej uprawy trwa aż 3 lata. Jakby tego zmartwienia było mało, trwa teraz oczekiwanie na nowego szkodnika – stonkę kukurydzianą.
W trakcie dyskusji Zbigniew Nowak nawiązał do słabej kondycji nasiennictwa, co z kolei oburzyło do żywego sołtysa Parkowa Józefa Szmanię, związanego z nasiennictwem. Miał on żal, że nie zaproszono jego szefa, by mógł bronić nasiennictwa.
Po tej scysji na mównicy stanęła Ewa Durasiewicz ze starostwa powiatowego by oświadczyć – przestałam się już zajmować rozpłodnikami i kopulacją. W dalszej treści jej wystąpienia okazał się, że jej wydział rolnictwa odszedł także od lasów. W ten sposób zakres zadań starostwa związany z rolnictwem jest coraz mniejszy, by już nie rzec marginalny.
E.Durasiewicz bardzo szybko więc przeszła ze spraw rolnictwa do azbestu, bo zainteresowanie tą sprawą jest w jej opinii małe i wciąż maleje wraz z ilością osób chcących usuwać azbest z dachów. Na rok przyszły powiat ma potencjał usunięcia z dachów aż 250 ton azbestu. Nie widząc zainteresowania azbestem także wśród zgromadzonych naczelnik rolnictwa powiatowego zaczęła namawiać rolników do tworzenie zbiorników retencyjnych. Wedle jej słów – marszałek dołoży 50 tys. do każdego hektara zbiornika.
O rolnictwie mówiło jeszcze wiele osób a najlepiej całą dysputę podkreślił Kazimierz Zieliński. – Dyskutujemy, dyskutujemy a potem co? Nic. Zasugerował, że każdy rolnik sobie rzepkę skrobie i żaden drugiemu cen ni kosztów nie poda. – Bez współpracy będzie wciąż źle – ostrzegł i namawiał, by zwołać następną naradę zamiast gadania, że rolnik ma aż tak źle.
Dyskusję zakończył Zb.Nowak krytyką Janusza Piechowiaka z Izby Rolniczej, że raz jest on za wyższymi podatkami, raz za niższymi i wygląda na to, że Piechowiak lub izba sama nie wie czego chce.