OBORNIKI. Po naszym artykule na temat zastoju remontowego na ulicach Kowalskiej, Ogrodowej i Wjazdowej i o tym, że burmistrz przepraszał za brak przygotowania i złą organizację pracy przez wykonawcę przebudowy coś się na budowie najwyraźniej ruszyło.
Jak dowiedzieliśmy się od kierującego wydziałem inwestycji i rozwoju Przemysława Mączyńskiego, burmistrz Tomasz Szrama za jego pośrednictwem „położył nacisk” na poprawę organizacji pracy i przyspieszenie tempa. Jak przyznał pan Przemysław, zgromadzone już materiały, choć w niedostatecznej ilości, takie jak płyty kamienne, krawężniki czy kostkę można wmontowywać w ciąg ulicy Ogrodowej, by ułatwić pieszym przejście, a kierowcom przejazd.
Wedle zapewnień kierownika Mączyńskiego do 15 czerwca, zgodnie z zaleceniami inspektora nadzoru, zakończyć mają się prace związane z remontem wspomnianych ulic.
Aktualnie na plac budowy docierają już materiały, których dostawa opóźniła się z powodu wojny w Ukrainie.
W ciągu kilku dni wykonane zostaną chodniki, kończą się także prace związane z wykonaniem zasilania pod oświetlanie, a także trwają przygotowania do wykonania części jezdnej ulic: Ogrodowej i Wjazdowej.
Wykonawca inwestycji zwrócił się do inspektora nadzoru o pozytywne zaopiniowanie przedłużenia terminu jej realizacji ze względu na czynniki zewnętrzne, na które niestety miał nie mieć wpływu.
Jak postąpi inspektor tego nie wiadomo, ale przedsiębiorca, który zatrudnia Ukraińców musi się liczyć z tym, że tak jak podejmują oni pracę, tak mogą ją porzucić i trzeba mieć rezerwy.
Podobnie z materiałem. Drogowiec, który wygrał przetarg, oparł się o dostawy tanich materiałów, a cena jest w tych czasach zawodna. Często trzeba stawać przed dylematem – materiał albo pieniądze. Można materiał kupić, ale drożej lub czekać na okazyjnie tani, co widzimy w Obornikach.
Ceny są zmienne, a nie każdy wie, że duża część kruszywa do produkcji bloczków brukowych była sprowadzana z Rosji, Białorusi i Ukrainy. W obecnym czasie nie jest to możliwe i trzeba sięgać po droższe polskie kruszywo do produkcji betonu.
Problemem stały się też liczne kolizje z niezinwentaryzowanym lub zlokalizowanym w przebiegu innym niż w dokumentacji uzbrojeniem podziemnym, które miały miejsce podczas budowy kolektora deszczowego na ul. Kowalskiej.
Tego typu zjawiska są niestety normą w starej zabudowie miast.
Kolejnym problemem wykonawcy stały się nieprzewidziane w dokumentacji projektowej ponadnormatywne grubości podbudów betonowych zlokalizowanych w chodnikach w ul. Ogrodowej, które z racji wymiany konstrukcji chodnika, zmiany jego szerokości i dostosowania do nowej, skorygowanej niwelety musiały zostać usunięte. Stwierdzone grubości wynoszą około 30-60 cm.
owyższa praca rozbiórkowa wymaga użycia ciężkich młotów wyburzeniowych oraz zachowania odpowiedniej ostrożności ze względu na bliskość witryn sklepowych, odnowionych elewacji tamtejszych nieruchomości oraz gęstej infrastruktury podziemnej.
Nie brakowało tez innych „niespodzianek” W trakcie prac po opadach deszczu samoistnemu zarwaniu uległ zdegradowany kolektor kanalizacji ogólnospławnej na ul. Kowalskiej.
Wykonawcy prac zostały jeszcze dwa miesiące. Jeżeli zatrudni nowych pracowników i pozyska dość materiałów, powinien się zmieścić w terminie.
Przemysław Mączyński jest nie tylko teoretykiem, ale i zna problemy budowy dróg też ze strony praktycznej. Niełatwo mu wmówić trudności, gdy widzi on pewne rezerwy. Dość rzec, że prace po okresie zastoju znowu ruszyły i to jest najważniejsze.
Pan Przemysław, jako inżynier myślący technicznie, odniósł się też do naszego artykułu zapewniając, że „dobre serce” burmistrza ma się nijak do tempa prac na Kowalskiej czy Ogrodowej. Jeżeli faktycznie wykonawca nie mógł przewidzieć trudności, to należy mu się prolongata terminu, jeżeli mógł do trudności nie dopuścić, będzie się musiał trzymać terminu.
Wykonawca prac na Kowalskiej, Ogrodowej i Wjazdowej wygrał właśnie przetarg na przebudowę ulicy Chłopskiej na odcinku przy pływalni.
Był jednym z siedmiu oferentów proponując cenę 615 tys., podczas gdy następny wyliczył za prace ponad 800 tysięcy i kolejni aż do miliona.
Tym razem wykonawca nie może już mówić o zaskoczeniu go przez wojnę i nagłym odpływem Ukraińców. Na szczęście na Chłopskiej nie trzeba wiele betonu, zastąpi go asfalt produkowany lokalnie w Polsce. Czy będą mimo to i tam zastoje, przekonamy się już niedługo.
