OBORNIKI, ROGOŹNO. Choć obornicki areszt „obsłużył” w minionym roku 207 osób, to trzeźwiało w nim zaledwie 13. Większość zalanych trafiała trzeźwieć do izby wytrzeźwień w Poznaniu. Jednak pod koniec roku właściciel izby powiedział „stop”. Wasi pacjenci nie płacą za pobyt, wy nie płacicie za nich, więc jak chcecie ich nadal przywozić do nas, to zacznijcie za nich płacić. Policja nie ma pieniędzy, więc spojrzała w stronę władz gminnych, władze gminne spojrzały w niebo i jedynie wójt Jerzy Gacek wyłożył kasę zawierając umowę z wytrzeźwiałką w Pile.
W tej sytuacji policjantom pozostał jedynie tak zwany „dołek”. – Zło to konieczne a robota niewdzięczna – skarżą się policjanci. Pacjenta przed ułożeniem do snu w areszcie musi zbadać lekarz. Potem policjanci pilnują go, aby w pijanym widzie nie zrobił sobie jakiejś krzywdy. – Już dwa razy policjant ratował pijanemu życie i gdyby nie sprawna interwencja funkcjonariusza, to mogło być krucho – zwierzył nam się jeden z szefów policji, dodając – to dla nas duże obciążenie osobowe i w zasadzie nie ma środków by tam trzeźwiano.
Nie zacytujemy tu policjantów, co potrafi zrobić w celi pijany, gdy mu żołądek lub jelita odmówią posłuszeństwa. Do cel trafiają trzeźwieć także pacjenci ze świerzbem czy innymi pasożytami. Po takiej nocce trzeba pomieszczenie sprzątać i dezynfekować a to wszystko kosztuje. Co prawda pobyt na trzeźwieniu w areszcie kosztuje 300 złotych, ale żadem z delikwentów wychodząc nie sięga po portfel a ściąganie od nich należności odbywa się przez Poznań i jest całkowicie nieskuteczne. Policja zwróciła się już do władz gmin Rogoźno i Oborniki z prośbą o opłacenie izby wytrzeźwień w Poznaniu, by wszystko wróciło do normy.
W Obornickim magistracie usłyszeliśmy – to nie takie proste. Chodzi tu o kwotę 20 – 40 tysięcy a gmina i tak wciąż do czegoś dopłaca kosztem własnych wydatków, które i tak musi ponosić. Pozostaje zaproponował apel do społeczeństwa powiatu, by to wstrzymało się z upijaniem oszczędzając w ten sposób podatnikom wydatków. Jednak jego rada przypomina wołanie na puszczy.