PARKOWO, WARSZAWA. Ponad trzy lata temu informowaliśmy o losach oskarżonego o wyjątkowo bestialskie zabójstwo młodej kobiety i skazanego za to na dożywotnie więzienie Kajetana P., który związany był z gminą Rogoźno, a szczególnie z Parkowem.
Wracamy do sprawy, bowiem pojawiły się jej nowe elementy.
Kajetan P. pochodzi z Poznania, ale wielokrotnie przebywał też w Parkowie. Jego ojciec założył tam firmę produkcyjną, którą prowadził przez wiele lat i która istnieje do dzisiaj. Zabierał on ze sobą do pracy małego wówczas jeszcze Kajetana, a Kajtek dał się zapamiętać jako rezolutny i miły chłopiec.
Potem ukończył studia na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Odbył staż w „Polityce”, a później pracował jako bibliotekarz.
Gdy osiągnął 27 lat, a dokładnie 3 lutego 2016 roku, umówił się z 30-letnią wówczas Katarzyną J., znalezioną w internecie lektorka języka włoskiego w mieszkaniu na warszawskiej Woli. Pretekstem do spotkania była chęć nauki. Kiedy lektorka zaproponowała nowemu uczniowi herbatę, zaatakował ją nożem.
Dźgnął ją kilkukrotnie w szyję przywiezionym ze sobą nożem, a następnie poćwiartował ciało i spakował do torby.
Głowę włożył do plecaka, a potem zamówił taksówkę. Wrócił z ciałem kobiety do wynajmowanego mieszkania na Żoliborzu. Tam planował zjeść zwłoki. Podpalił jednak torbę z ciałem i uciekł za granicę.
Faktycznie zbiegł z Polski, lecz nie na długo. Został znaleziony na Malcie, skąd planował uciec dalej do Afryki. Przywieziony do kraju stanął przez sądem. Tam przyznał się, że zamordował Katarzynę w ramach hartowania swego charakteru.
Sąd Okręgowy w Warszawie miał do wyboru uwolnić go od winy i nakazać leczenia lub skazać na dożywotnie pozbawienie wolności za zabójstwo.
Karę miał odbyć w systemie terapeutycznym. Musi też zapłacić po 75 tysięcy złotych dla matki i ojca zamordowanej przez niego kobiety.
Tak zamknął się czas małego Kajtka, a dziś zbrodniarza Kajetana pomiędzy wizytami w Parkowie i Rogoźnie, a zatrzaśnięciem bramy więzienia.
Obrońca Kajetana P. wniósł o rewizję wyroku swojego klienta, zwanego „Hannibalem z Żoliborza”.
Podczas, gdy prokuratura chciała uznania mężczyzny za poczytalnego, obrona domagała się uchylenia wyroku. Ten jednak się jeszcze nie uprawomocnił. Oznacza to, że nie zdecydowano, w którym zakładzie mężczyzna odsiadywać będzie wyrok, a rodzice zamordowanej nie otrzymali pieniędzy.
„Hannibal” trafił do zakładu karnego w Łodzi.
Obrona mężczyzny obstawała przy tym, że wyrok został źle uzasadniony i powinien zostać uchylony.
Prokuratura zgadza się z wymiarem kary dla Kajetana P. Zaskarżono jednak wyrok w całości, bowiem uważają, że w momencie zdarzenia Kajetan P. był poczytalny.
Aktualnie sąd oczekuje na kolejną opinię biegłych psychiatrów, gdyż dowiedziano, że prawdziwe jest, że oskarżony planował zjeść fragment ciała 30-latki. Miało to być częścią jego doskonalenia się. Innym elementem były treningi fizyczne i intelektualnie. Stosował głodówki, dużo ćwiczył i zerwał kontakty z rodziną. Wtedy uznał także, że musi zabić człowieka. Lektorkę włoskiego, Katarzynę J. wybrał, ponieważ przy ogłoszeniu nie zamieściła zdjęcia.
W trakcie przesłuchania pytano go o to, czy żałuje swojego czynu. – A jak pani prokurator myśli? Nie, nie żałuję – odparł.