OBORNIKI. W gminie Oborniki trwają intensywne prace inwestycyjne i trwać będą dopóki służy temu aura.
Wzdłuż jednej z przebudowywanych ulic przebiegać będzie poboczem kolektor kanalizacji deszczowej.
Na przeszkodzie stanęło jednak drzewo i to liściaste. Drzewo rośnie dokładnie w środku linii kolektora i trzeba je usunąć.
Władze Obornik zgłosiły ten problem władzom powiatu. Starosta może sam wydać zgodę na taką wycinkę, o ile jest to topola. W każdym innym wypadku decyzję podejmuje Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Poznaniu.
W tej sytuacji starosta wysłała prośbę do Poznania, RDOŚ odpowiedział, że jeśli taka wycinka jest faktycznie niezbędna, to stwierdzi to po kontroli stanu faktycznego. Przyjechały z Poznania dwie panie, jedna miała długopis, a druga lornetkę.
Podczas, gdy ta pierwsza spisywała protokół, druga obserwowała przez lornetę, czy się aby jakiś ptak na drzewie nie gnieździ.
Ptaków nie było, drzewo ciągle przeszkadza, panie poleciły być dobrej myśli i odjechały.
Odpowiedź przyszła dość szybko.
Niestety, była negatywna. – Powodem odmowy było to, że władze zobowiązały się za wycięte drzewo posadzić dwa inne. Dlaczego dwa, bo tak brzmi przepis, że rekompensata przyrodnicza mówi dwa za jedno wycięte – wyjaśnił wicestarosta Waldemar Cyranek, dodając od siebie: Krew mnie przysłowiowa zalewa, bo nie piszą, ile nowych drzew ich zadowoli, a jedynie, że Oborniki zbyt mało chcą drzew nasadzić. Wiem od burmistrza, że jak potrzeba to posadza i cztery, ale to może być nadal zbyt mało?