GMINA OBORNIKI. Urzędniczki obornickiego magistratu uznały, że w gminie Oborniki nie ma strat w uprawie jęczmienia ozimego spowodowanych suszą. Sądzą nawet, jak poinformował Andrzej Walkowski z Maniewa, że owies ozimy pięknie wyszedł i dalej rośnie. Prócz niego, znaczna część rolników się z tym jednak nie zgadza.
Jeden z lokalnych rolników ma pole na granicy gmin Oborniki i Szamotuły i na kawałku szamotulskim uznano mu aż 60% strat, na obornickim ani procenta. Podobnie było na granicy z Chludowem i Murowaną Gośliną. Na polach tamtych gmin straty stwierdzono, na polach obornickich nie. Nad fenomenem zastanawiali się członkowie komisji rolnictwa rady miejskiej Obornik. Co do jęczmienia nikt nic w gminie nie wie. Wśród przyczyn obornickiego fenomenu była i ta, że urzędniczki wyjechały na urlop i nie miał kto tak naprawdę strat oszacować.
Radni chcą, by wydział ochrony środowiska i rolnictwa to wyjaśnił.
Jęczmień ozimy to nie jedyny problem rolników. Kłopot jest też z owsem. Sołtys Bąblińca i jednocześnie rolnik Andrzej Ilski martwi się dodatkowo tym, że zbiory były obecnie znacznie niższe niż dotąd, a na domiar złego przemysł spożywczy owsa na płatki owsiane wcale nie skupuje.
Gmina póki co nie szacuje też kukurydzy, choć tu trzeba wyjaśnić, że ma na to jeszcze czas.
Rolnicy już się martwią, czy we właściwym czasie znajdą się właściwe osoby, by straty oszacować, a pewni są, że straty będą i to znaczne.