OBORNIKI. Oborniki mają to nieszczęście, że nie posiadają wolnej strefy przemysłowo usługowej zdatnej pod nowe zakłady pracy. Takim miejscem mogłaby być północna strona ulicy Łukowskiej o ile zmieniony zostanie tam plan zagospodarowania przestrzennego.
Teren jest duży z dobrym dojazdem, ale niestety obarczony wadami. Jedną z nich jest stojący w samym środku strefy blok mieszkalny. Innym źle zrekultywowane wysypisko śmieci. Jeszcze innym niewielka odległość od kąpieliska miejskiego i terenów rekreacyjnych Żwirki.
Nic zatem dziwnego w tym, że Renata Wąsowicz poinformowała radnych, że – zdaniem komisji ochrony środowiska teren ten nie powinien być przemysłowym. Byłe wysypisko śmieci zostało zasypanego pyłami z Karolina i może okazać się bombą ekologiczną. Lepiej teren zrekultywować i pozostawić go pod zieleń.
Bogdan Bukowski przypomniał historię tego miejsca. Dodał, że nadal stoi tam tablica zakazująca wstępu na teren skażony. Uważa, że odkrycie popiołów może zaszkodzić połowie Obornik i trzeba teren wyłączyć spod budownictwa przemysłowego.
Projektantka zmian z planach zagospodarowania wyjaśniła, że – owszem była decyzja o rekultywacji tego terenu, ale bez daty jej zakończenia. W dokumentach planistycznych założono tam teren przemysłowo usługowy. Planuje się badania gruntu dla stwierdzenia jego przydatności. Przyznała, że blok jest w środku strefy przemysłowej. Liczy na to, że pas zieleni zachowa ochronę budynku a na reszcie terenu muszą być zachowane standardy ciszy.
Na koniec zapewniła, że inwestor będzie musiał sam kombinować jak zabezpieczyć blok mieszkalny przed hałasem i pyłami. Marek Lemański założył, że – popioły może już nie szkodzą?
Głosem rozsądku były słowa Pawła Dregera, który zauważył, że – gdzieś ten przemysł jednak musi być.
W końcu, jeżeli znajdzie się jakiś chętny do zainwestowana przy Łukowskiej, to będzie musiał budować na kilkumetrowych palach mocowanych w litym gruncie, zadbać o zabezpieczenie popiołów, zagwarantować ciszę i ochronę kąpieliska.
Co do bloku i jego mieszkańców, kwestię tę rozsądził Andrzej Ilski – w razie gdyby pojawił się tam przemysł, to budynek można po prostu zlikwidować. W słowach radnego nie było ani cienia sarkazmu, bo Oborniki potrzebują inwestorów, więc władze rade nie rade, muszą wybierać pomiędzy mniejszym a większym złem, by ich jakoś pozyskać.