ROGOŹNO.. Ponad 40 kupców i przedsiębiorców z terenu gminy Rogoźno przybyło w środę do sali Ośrodka Kultury, by porozmawiać z burmistrzem i radnymi o kontrowersyjnym projekcie powstania nowego marketu przy ulicy Fabrycznej. Temat ten pojawia się regularnie na sesjach i obradach komisji i od dwóch lat wywołuje w środowisku gorące dyskusje.
Zebranych przywitał przewodniczący Rady Miejskiej Roman Szuberski, który przypomniał, że radni tej kadencji odrzucili już w lutym 2003 roku wniosek inwestora z ulicy Fabrycznej, nie zgadzając się w ten sposób na budowę tam marketu. Następnie głos zabrał burmistrz Bogusław Janus, mówiąc, że w październiku 2004 roku wydał inwestorowi decyzję na zmianę sposobu użytkowania terenu z garażowo-magazynowego na cztery pawilony handlowe. Burmistrz zgodził się również na kolejny wniosek inwestora, wydając zgodę na rozbudowę sklepu, który miał mieć powierzchnię 800 m2.
To jednak jeszcze nie zadowoliło właściciela działki, który w tym roku złożył w Urzędzie Miejskim trzeci wniosek dotyczący rozbiórki istniejących tam garaży i budowy nowego obiektu o znacznie większej niż wcześniej deklarowana powierzchni. Wobec protestów kupców i przedsiębiorców oraz interwencji na sesji Rady Miejskiej (pisaliśmy o tym kilka tygodni temu) burmistrz 6 kwietnia wydał jednak decyzję o zawieszeniu na okres 12 miesięcy wszelkich działań. Jest to jednak tylko pyrrusowe zwycięstwo kupców, gdyż dwie wcześniejsze decyzje burmistrza obowiązują, i inwestor może swobodnie pawilon budować.
Przedsiębiorcy rozumiejąc zagrożenie dla swych interesów przystąpili do ataku. – Jak zbilansować, czy wyliczyć inwestycje kilkudziesięciu handlarzy z jednym inwestorem? Jak ochronić ich interesy? – pytał pierwszy z rozmówców, ale nie usłyszał od burmistrza żadnej odpowiedzi. Paweł Korybalski zapytał, ilu ludzi straci pracę w małych sklepikach, ale pana burmistrza Janusa poniosły nerwy i krzyknął do przedsiębiorcy „kulturalnie”: Sam sobie zrób symulację, a ja ci za to zapłacę z urzędu. Zdaniem Barbary Szewczak, rogoziński inwestor, który na Fabrycznej posiada duży zakład produkcyjny samodzielnie nie chce handlować – a chce jedynie zrobić dobry interes sprzedając działkę lub gotowy obiekt handlowy zagranicznej sieci i to w samym centrum miasta. B. Szewczak zadała następnie kilka trafnych pytań: Czy sąsiedzi zostali powiadomieni o planach inwestora? Czy jest kontynuacja zabudowy, skoro z obu stron działki są budynki jednorodzinne? Czy inwestycja nie wpłynie negatywnie na układ komunikacyjny miasta? Co z TIRami, które w nocy będą przywoziły towar do marketu? Niestety na te pytania również nie usłyszeliśmy odpowiedzi, a raczej wymijające stwierdzenia burmistrza.
Piotr Czarnecki zapytał, czy nie można wstrzymać wcześniejszych decyzji burmistrza, i przypomniał, że kilkanaście lat temu po protestach sąsiadów jemu zablokowano możliwość budowy sklepu mimo posiadania koniecznych zezwoleń i dokumentów. W tym momencie wstał sąsiad mieszkający przy ulicy Fabrycznej.
Jak dotąd nie protestowałem bo zostałem poinformowany w pismach o planach inwestora. Jakoś mi to nie przeszkadzało, bo miał tam powstać niewielki sklep. Ale jeśli teraz słyszę, że ma tam stanąć market wielkopowierzchniowy to jako sąsiad chciałem publicznie zadeklarować, że nie zgadzam się na to i będę protestował – zakończył, wzbudzając salwę oklasków wśród zebranych na sali przedsiębiorców. Burmistrz Janus zrobił kwaśną minę i wygląda na to, że nie jest to koniec kłopotów władzy gminy, a my będziemy dalej informować mieszkańców o losach działki przy ulicy Fabrycznej.