OBORNIKI. Pisząc o lustracji w Obornikach i tajemnicach jakie wypłynęły z teczki działacza związkowego i byłego przewodniczącego Rady Miejskiej Błażeja Stasiaka, prawdopodobnie stuknęliśmy w przysłowiowy stół, a że stare przysłowie mówi – uderz w stół a nożyce same się odezwą – toteż nożyce się odezwały i to na dodatek bardzo gniewnie.
Radny Henryk Dykcik, były szef Stasiaka w Zakładach Mięsnych, podczas minionej sesji wstał, by z demonstracyjnym oburzeniem zakomunikować, iż on na nikogo do SB nie donosił.
Owszem, pisał do SB o Stasiaku, ale tylko opinie, bo jako zwierzchnik musiał. I dokładnie to właśnie nasza redakcja napisała w artykule Lustracja dotarła do Obornik.
Skąd więc tak nagła i ostra reakcja Dykcika? Nie rozumiemy też zdziwienia Dykcika, że się nie wstydzimy o tym pisać. Bo czegóż mielibyśmy się wstydzić? Radny przekonywał jeszcze do swego oświadczenia dawnych kolegów z klubu lewicy i inne osoby, ale nie było widać po nich większej chęci do słuchania.
Kilka osób poproszonych o ocenę wystąpienia radnego Dykcika było zgodnych, że jeśliby nagle do ich domu przyszedłby ktoś z dawnych znajomych i oświadczył, ja na ciebie do UB nie donosiłem, to nabraliby od tej chwili poważnych podejrzeń. My poprzestaliśmy na wierze w oświadczenie Dykcika, że nigdy do SB nie donosił.