OBORNIKI. W miniony piątek około godziny 13 na ulicy Piłsudskiego, nieopodal urzędu miejskiego, można było zaobserwować dżentelmena zmagającego się ze skutkami działania alkoholu. Pokonywał on drogę „skokami” od drzewa do drzewa, niebezpiecznie zarzucany co parę kroków na jezdnię. Zapytany, gdzie zdążył się tak urządzić i czy można mu pomóc, wybełkotał: nie mam czasu, idę do pracy.