OBORNIKI. Sprawa przegranego przez PGKiM przetargu na wywóz śmieci wciąż spędza sen z powiek władz obornickich, nie mówiąc już o marnym śnie pracowników gminnej spółki, których zatrudnienie zawisło na włosie. Wiceburmistrz Piotr Woszczyk spędził miniony tydzień w Poznaniu a dokładnie, w siedzibie władz GOAPu, od którego zależy wszystko co się dzieje w gospodarce śmieciowej.
Podczas spotkania z wiceprezydentem Kruszyńskim stawiał zarzuty, przedstawiał argumenty i przeróżne propozycje, najczęściej jednak po czasie. Za każdy razem słyszał bowiem pytanie: – Dlaczego wasza spółka wystartowała z tak horrendalnie wysoką stawką. Dlaczego wasza spółka nie próbowała wcześniej porozumieć się z konkurentami w sprawie ewentualnej współpracy?
Woszczyk rozważał też wariant z wystąpieniem gminy z GOAP i zlecenie PGKiM wywozu śmieci. To wiąże się jednak z ogromnym ryzykiem. Gmina musiałaby ogłosić kolejny przetarg śmieciowy i nie ma żadnych gwarancji, że wygra go tym razem PGKiM. Bo jeżeli prezes w kolejnym przetargu podwaja swą zeszłoroczną ofertę cenową, to albo wówczas ją niedoszacował, albo teraz przeszacował. Tak czy inaczej, ma on wyraźny problem z kalkulowaniem.
Gdyby jednak hipotetycznie PGKiM wygrało, trzeba by śmieci z Obornik wozić na odległe SITA w okolicach Starołęki czy południowych obrzeży Poznania, co podwoiłoby spółce koszty.
Największy problem powstanie jednak za dwa lata. Wówczas, od jesieni 2016 roku zacznie działać w Poznaniu spalarnia śmieci. Obiekt powstanie w sąsiedztwie elektrociepłowni Karolin.
W miniony czwartek na budowie symbolicznie została wbita tam pierwsza łopata. Instalacja Termicznego Przekształcania Odpadów Komunalnych, czyli krócej ujmując – spalarnia, powstanie na zasadach partnerstwa publiczno – prywatnego. Będzie to największa inwestycja tego typu w Polsce. Wystąpienie z GOAP, to wystąpienie z sytemu i jest niemal pewne, że dostarczające tam śmieci podmioty niezależne będą płacić znacznie więcej niż należące do GOAP. W razie nie uzyskania wymagalnego poziomu odzysku odpadów na gminę spadną potężne kary, które zapłacą oborniczanie. To także burmistrz musi brać pod uwagę. W rozmowie z naszą redakcją zapewnił, i to z dużym naciskiem, że nie ma i nie będzie jego zgody na żadną podwyżkę cen śmieci.
Piotr Woszczyk nie kryje swego stanowiska wobec kłopotów, jakie spadły po przegranym przetargu na PGKiM. Zapytany przez nas o to, czy zna sposób na wsparcie gminnej spółki powiedział – nie można ratować spółki kosztem reszty mieszkańców. Ma nadzieję na znalezienie podstaw do unieważnia przetargu, choć nie ma pewności co do tego, dlaczego kolejny miało by wygrać obornickie PGKiM?