OBORNIKI. – Wojna w Ukrainie utrudnia remont ulic w centrum miasta – twierdzi burmistrz Tomasz Szrama, co brzmi prawdziwie jak twierdzenie, że za ponad 12% inflację w Polsce odpowiada Putin.
Po 16 latach od remontu (rok 2006) ulic Ogrodowej, Kowalskiej i Wjazdowej z powodu fatalnego stanu nawierzchni, na który skarżyli się mieszkańcy oraz działający tam przedsiębiorcy, burmistrz Tomasz Szrama podjął decyzję o ponownym jej remoncie.
Zlecono kompleksową wymianę nawierzchni, bowiem ta wcześniejsza pozostawiała wiele do życzenia. Ogłoszono przetarg i rozpoczęły się prace. Niestety, po początkowym dobrym początku, nastąpił zastój spowodowany niespodziewanymi niespodziankami jakie wykonawca napotykał w czasie realizacji, a których nie było w dokumentacji.
Jakby tego było mało, twierdzi Tomasz Szrama, dodatkowo wybuch wojny w Ukrainie spowodował braki w dostawach materiałów, szczególnie płyt chodnikowych i lamp, które zostały wybrane i zaoferowane w dokumentacji przetargowej.
Firma stanęła z robotami, przedsiębiorcy i mieszkańcy Ogrodowej zaczęli narzekać na magistrat, a burmistrz wychodził sam z siebie przybity zaistniałą sytuacją i bezradnością.
Ostatecznie wziął wszystko na swoje barki i podczas ostatniej sesji wygłosił długie oświadczenie, wyjaśniając opóźnienia w realizacji prac.
Nasza redakcja musi być w tym miejscu wobec burmistrza krytyczna. Tomasz Szrama stara się bowiem wziąć czyjąś nieudolność na własne barki, posypuje głowę popiołem za cudze przewiny i tłumaczy zaniedbania wykonawcy, samemu nie przypisując żadnej winy.
Tymczasem wykonawca podjął się ogromnego zadania nie mając przy tym odpowiedniej ilości pracowników i materiałów.
Fakt, że część Ukraińskich drogowców wyjechała z Polski niczego nie zmienia, bo z tym się trzeba było liczyć.
W twierdzenie, że wojna odcięła wykonawcę od kostki brukowej też trudno uwierzyć, gdy w Polsce są setki producentów tego materiału i po co go szukać jedynie na wschodzie.
Faktem jest to, że latarnie produkowane na Ukrainie trzeba będzie poszukać w Polsce lub innym kraju, ale to przecież nie jest głównym problemem przebudowy.
Prawdziwym problemem jest zła, a może i fatalna organizacja pracy oraz złe zaopatrzenie w materiały. Wykonawca wysyłał do Obornik ekipy pracowników, a nie wysyłał im materiału. Pracownicy wysiadywali bezczynnie obserwując jak oborniccy kierowcy nie mają jak dotrzeć do centrum.
Gdyby faktycznie zniknęła nagle z Europy cała kostka brukowa, to po co było zdzierać to co już leżało na drogach? Wystarczyło poczekać na dostawy, a po Obornikach jeździłoby się jeszcze nawet rok – jak poprzednio.
Teraz wykonawca kontraktu na przebudowę ulic Kowalskiej, Ogrodowej i Wjazdowej zwrócił się do urzędu o przedłużenie terminu realizacji, powołując się na następujące czynniki, niezależne od niego.
Znając „dobre serce” burmistrza, może się on zgodzić na takie przedłużenie, co będzie miłym sygnałem dla innych partaczy. Może też kazać dowieść wykonawcy tego, że były to faktycznie „czynniki niezależne”, a nie wyłącznie brak przygotowania.
Na razie burmistrz bierze błędy tamtego na własną klatę i mówi do oborniczan: W związku z przedłużającymi się pracami inwestycyjnymi pragnę najmocniej państwa przeprosić za wszelkie niedogodności i utrudnienia.
Tłumaczy też, i to całkiem słusznie, że: Wydłużony czas realizacji tego zadania nie jest zależny od pracowników Urzędu Miejskiego w Obornikach.
Faktem jest, że na etapie realizacji inwestycji pojawiły się liczne kolizje z niezinwentaryzowanym lub zlokalizowanym w przebiegu innym niż w dokumentacji uzbrojeniem podziemnym, które miały miejsce podczas budowy kolektora deszczowego w ul. Kowalskiej. To dla drogowców jednak nie nowość, bo w każdym z miast, centra budowane przez wieki nie zawsze zgadzają się z mapkami.
Największym jednak problemem były dostawy kamiennych prefabrykatów drogowych tj. krawężników, płyt chodnikowych, kostki kamiennej. Dostawca poinformował generalnego wykonawcę 4 kwietnia o opóźnieniach, które będą występowały, a są spowodowane konfliktem wojennym w Ukrainie, a w szczególności brakiem obsady kadrowej pracowników z Ukrainy, która zmuszona sytuacją nadzwyczajną zrezygnowała z pracy.
Takiego dostawcę trzeba było pożegnać i powitać kogoś rzetelniejszego.
Kolejnym problemem były nieprzewidziane w dokumentacji projektowej ponad normatywne grubości podbudów betonowych zlokalizowanych w chodnikach w ul. Ogrodowej, które z racji wymiany konstrukcji chodnika, zmiany jego szerokości i dostosowania do nowej skorygowanej niwelety musiały zostać usunięte. Stwierdzone grubości wynoszą około 30-60 cm.
Powyższa praca rozbiórkowa wymaga użycia ciężkich młotów wyburzeniowych oraz zachowania odpowiedniej ostrożności ze względu na bliskość witryn sklepowych, odnowionych elewacji tamtejszych nieruchomości oraz gęstej infrastruktury podziemnej.
Ten problem trudno jednak zwalić na wojnę. Podobnie nie można na wojnę zrzucić to, że w trakcie prac po opadach deszczu samoistnemu zarwaniu uległ zdegradowany kolektor kanalizacji ogólnospławnej w ul. Kowalskiej.
To mogło się zdarzyć w każdym miejscu. Na szczęście wezwano służby PWiK, które wyjaśniły sprawę przez zadymienie i zlokalizowały nielegalne podłączenia kanalizacji sanitarnej czy też rur spustowych do nieczynnego odcinka kanalizacji, co rozwiązało problem.
W obrębie inwestycji prowadzone są równolegle przez inny podmiot prace związane z przebudową oświetlenia drogowego, które mają wpływ na brak możliwości wspólnego działania na jednym froncie robót. Tu trzeba mieć świadomość, że ktoś za taką organizację prac odpowiada.
Ponadto, z uwagi na produkcję słupów oświetleniowych w Ukrainie, z wiadomych przyczyn, termin ich dostawy również ulegnie przesunięciu.
Z uwagi na powyższe, aby nie pozbawiać tego odcinka oświetlenia, wykonawca zobowiązał się do montażu tymczasowych słupów i opraw, a po dostawie pełnego asortymentu zamontuje docelowe urządzenia, co dowodzi, że z każdym problemem można sobie poradzić. .
Przedstawione przez wykonawcę trudności w realizacji inwestycji znacząco wpływają na termin jej realizacji z przyczyn niezależnych od gminy Oborniki.
Aktualnie prace się toczą i jak mówią w magistracie jest szansa, że zostaną zakończone jak tylko pojawią się dostępne materiały. Miejmy nadzieję, że koniec inwestycji wynagrodzi stracone nerwy mieszkańców i burmistrza, któremu przecież zależy na dobru mieszkańców. Warto też zapamiętać wykonawcę fatalnego remontu, by więcej niczego w Obornikach nie paprał i nie ślimaczył.