OBORNIKI. Fantastyczny nastrój, fantastyczna impreza i prawie 150 tysięcy zebrane. To jednak samo się nie zrobiło i warto wreszcie przedstawić autorów tego sukcesu.
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zagrała pod egidą Obornickiego Ośrodka Kultury.
Szefem sztabu był oczywiście jego dyrektor Adam Krasicki, który podpisywał dokumenty, nadzorował całość, dźwigał odpowiedzialność za wszystko i wszystkich.
Obok niego stała postać bodaj najważniejsza, jaką była koordynator Emilia Narożyńska-Ruks. Osóbka o niewielkiej może i posturze, ale za to z ogromną osobowością i pracowita jak mrówka, która rejestrowała ogromne rzesze, pilnowała, doradzała, organizowała… a tych „ała” można by tu dopisać jeszcze wiele. Dość rzec, że wychodziła z OOK przed finałem przedostatnia, bo za nią był już tylko niczym nocny stróż Adam Krasicki z kluczami do drzwi.
Kolejnym koordynatorem, a jednocześnie seniorem obdarzonym ogromnym doświadczeniem był Zygmunt Dyczkowski, twórca systemu, który się sprawdził i działa jak szwajcarski zegarek do dzisiaj. Jego głównym zadaniem było pozyskiwanie sponsorów i darczyńców, dostarczających na licytacje prawdziwe cuda, by wspomnieć tu choćby poznańską firmę IQ państwa Koniecznych, ofiarującą od 15 lat co roku na aukcje ekskluzywne pióra wieczne. Wspierał go syn Jakub, bo sztab działa często w rodzinnych tandemach i doskonale się to sprawdza. Jakub Dyczkowski, oprócz pozyskiwania u boku ojca gadżetów, a ma do tego też wyjątkowy talent (o uporze nie wspominając), zajmował się też stroną organizacyjną i prowadził licytacje. Był w tym świetny, choć nikt z licytantów nie przebił w tym roku Kajetana Ruks, prywatnie małżonka Emilii Ruks. Jest człowiekiem, który potrafił godzinami przekonywać, namawiać, zachęcać, kalkulować, kusić, a wszystko to z promiennym uśmiechem i bez oznak zmęczenia. Licytowali też inni z Adamem Krasickim włącznie, ale entuzjazm i urok Kajetana pochodzą chyba z innej planety.
Pisząc o sztabie trzeba koniecznie wspomnieć Alicję Nakoneczną, bo mało kto widział ją na froncie, choć działała bardzo prężnie i pożytecznie, podpierając zespół jakby nieco z tyłu. Podobnie Anna Boguta dbająca o wszystkich, bez której sztab umarłby zapewne z głodu.
Pisząc o mało widocznych bohaterach sukcesu nie można pominąć komisji finansowej pod przewodem Grażyny Urbaniak, skrzętnie liczącej, rozliczającej i podliczającej zebrane datki.
Ich mrówczą pracę trudno jest opisać, ale można ją zilustrować paroma przykładami. Dostarczone w butelce po piwie zamykanej krachlą drobne monety dwie panie z komisji liczyły przez półtora godziny i naliczyły… 64 złote. Tylko jedna ze szkół zebrała 23 kg drobnicy, ale najbardziej na wyobraźnię podziała chyba fakt, że samego bulionu z puszek było … ponad 300 kg.
By ułatwić sobie prace organizatorzy liczenia poprosili bank o wypożyczenie im liczarki do monet. Okazało się wówczas, że jedyna w całym powiecie taka maszyna do liczenia monet znajduje się w banku PKO BP i wszystkie inne banki z niej korzystają. Trzeba byłoby liczyć całość „na piechotę”, gdyby nie okazało się, że jest jeszcze jedna taka liczarka, a jej posiadaczem jest ks. Zbigniew Urny, który życzliwie i chętnie pożyczył urządzenie komisji i ulżył tym w pracy pani Grażynie, wspieranej przez córkę Joanną Urbaniak, Alinę Chojnacką i jej małżonka Romana, a także: Grażynę Surmę, Iwonę Chmielarczyk i Dorotę Stypułę, która działa na rzecz WOŚP nieprzerwanie już 20 rok!
Komisja pracowała po finale aż do godziny wpół do trzeciej nad ranem, gdy pieniążki trafiły do bankowego safesu. Wymieniając tych, którzy zagrali w Wielkiej Orkiestrze trzeba koniecznie wspomnieć Jerzego Antkowiaka z OSP Chrustowo, który przygotował, zabezpieczył i nadzorował ofiarowane jak zawsze przez rodzinę państwa Janka petardy, jako światełko do nieba.
Sztab główny wspierały sztaby szkolne, a udział wzięły niemal wszystkie szkoły gminne i powiatowe z terenu gminy Oborniki, wyjątkiem była szkoła w Sycynie ze względu na bardzo młodych uczniów.
Uczniowie kwestowali na ulicach i w szkołach, obok kwestujących strażaków, harcerzy i wolontariuszy. Kwestowali pojedynczo i w grupach. Oborniki otrzymały 250 identyfikatorów dla ponad… 700 kwestujących. Udało im się zebrać do puszek 107 tysięcy złotych, Na stoiskach zorganizowanych w OOK zebrano 5767 złotych, licytacje przyniosły ponad 15 tysięcy. Butik i balik oraz sportowcy zebrali kolejne 500 złotych, a za pomocą terminali udało się zasilić kartami płatniczymi Orkiestrę o 6 tysięcy złotych, e-skarbonka na portalu FB zebrała 230 złotych, a podobną założyła jedna z wolontariuszek i dla WOŚP wpadło do niej kolejne 100 złotych.
W samym sztabie w OOK ustawiono tuzin puszek stacjonarnych, do których hojni oborniczanie wrzucili 4500 złotych, a trzynasta puszka podróżowała umocowana w autobusie Arrivy. Wpadły do niej 174 złotówki. Około 400 złotych wpłynie jeszcze z trwających wciąż licytacji dziewięciu gadżetów wystawionych na licytację przez portal Allegro. Jest tam, miedzy innymi, godzina w symulatorze lotu na wrocławskim lotnisku, za który sztab może uzyskać więcej niż z licytacji w OOK. Podobną aukcję zorganizowała nosząca zaszczytny tytuł „Nauczyciel roku” Edyta Czechowska z zespołu szkół w Kowanówku. Do zbiórki dołączyło się tradycyjnie także Obrzycko.
Dokładnej kwoty zebranych pieniędzy jeszcze nie ma, bo trwają wciąż licytacje, a bank przelicza walutę, ale to co już jest pewne, to łączna kwota oscylująca w okolicy 150 tysięcy i jest to absolutny rekord Obornik, choć podobnie twierdziliśmy rok temu, gdy zebrano 117 tysięcy i w latach poprzednich.
Czy to dużo czy mało na tle innych wielkopolskich powiatów? Oczywiście, że dużo, bo Szamotułom udał się zebrać 131 tysięcy, gmina Wągrowiec – 109 tysięcy, a Krotoszyn niewiele ponad 90 tysięcy. Więcej od Obornik z miast o podobnej wielkości zebrał chyba jedynie Swarzędz, ale nie o wynik tu przecież chodzi, ale o działanie.
Nie byłoby aż tak suto, gdyby nie wspaniali sponsorzy, którzy przekazali na licytacje ciekawe, a nieraz cenne gadżety. Sponsorzy indywidualni, firmy, samorządy. Starosta obornicki przeznaczyła na licytację dwa cenne pióra. Podobne fanty dała gmina. Producenci przysłali swoje wyroby, a o obrazie z domu burmistrza Piotra Woszczyka już pisaliśmy wcześniej. Zakłady gastronomiczne nie tylko fundowały talony i vouchery, ale żywiły cały sztab serwując pizzę i obiady. Ważnym elementem machiny napędzającej datki były występy lokalnych artystów i warto tu wspomnieć Lecha Farona, który wystąpił wraz z Przyjacielem, a jak akurat nie śpiewał, to dowoził z firmy Sumin wspaniałe przedmioty na licytacje.
Wielki finał w OOK miał niestety też swoje cienie i blaski, ale szczęściem tych ostatnich było więcej.
W ciasnych pomieszczeniach zabrakło miejsca na liczniejsze stoiska, jednak licytujących było lepiej widać, wiec zachęcało to do rywalizacji. W przyszłym roku wielki finał wraca na salę OCS, o ile się uda wreszcie wybić drzwi awaryjne.
Na koniec warto wspomnieć, że było bezpiecznie, nie odnotowano kradzieży i zaborów, a wydarzył się tylko jeden incydent. Na ulicy Lipowej w pobliżu kościoła św. Józefa kierowca „jeden z tych wiadomych”, co to nie lubią WOŚP, zaczepiał wolontariuszki wulgarnymi słowami, próbował je nastraszyć najeżdżając na nie samochodem. Pojazd, jak i napastnik zostali sfotografowani, a o zdarzeniu poinformowano policję.