ROGOŹNO. Podczas każdej sesji rady miejskiej Rogoźna radni opozycji stawiają przed konkurentami z koalicji jakiś problem, który próbują za wszelką cenę z nimi wygrać, choć w praktyce go zawsze przegrywają. Przedmiotowe problemy bywają większe lub mniejsze, chociaż za każdym razem jest przysłowiowa wojna o pietruszkę.
Podczas ostatniej w tym roku sesji przedmiotem starcia było szwankujące ogrzewanie w salce, w której zbierają się harcerze z Chorągwi Wielkopolskiej. Salka stanowi własność owej Chorągwi i zgodnie z przepisami prawa gmina nie może finansować napraw w cudzym budynku.
Opozycjonistom tłumaczyła to skarbnik, a oni: Nie, bo może by jednak. Tłumaczył im to sekretarz gminy, a oni: A jakby tak mimo wszystko.
Tłumaczył burmistrz odpowiadający za takie wydatki, a oni na to: A jednak trzeba by, bo zimno dzieciaczkom w mundurkach. Tłumaczył też radca, znający przepisy, a oni: Nieprawda, bo jakoś by się pewnie dało.
Radny z koalicji przypomniał, że rzecz już omówiona. Chcą wyremontować kominek z prywatnych pieniędzy składkowych radnych, gdy tylko zdun wyceni prace.
Dysputa opozycji z koalicją trwała trzy kwadranse, a tymczasem miejsce na spotkania harcerzy w cieple i wygodach zaproponował RCK, proponując im konkretną salkę. Burmistrz Roman Szuberski zaproponował dobrze dogrzany lokal przy ulicy Fabrycznej, Renata Tomaszewska złożyła propozycję spotkań harcerskich w którejś ze szkół.
W ten sposób dowiedziono, że opozycja któryś już raz próbowała wyważyć otwarte drzwi marnując czas własny i innych, byle się trochę pokłócić.