KOWANÓWKO. Wczesnym przedpołudniem, w poniedziałek 26 października, mieszkaniec Kowanówka Marcin K. znalazł w lesie zwłoki swego młodszego o cztery lata brata, 21-letniego Rafała. Nie ulegało wątpliwości, że zmarł on śmiercią samobójczą.
Zanim doszło do kroku tak ostatecznego, Rafał K. prowadził normalny tryb życia. Miał od lat miłą dziewczynę, był młodzieńcem spokojnym i pogodnym. Zawsze otoczonym gronem przyjaciół. Nie posiadał zgubnych nałogów, nie miał też problemów finansowych i przestrzegał prawa. Pomimo wielu krążących plotek, już pewnie nigdy nie dowiemy się, co go skłoniło do samobójstwa.
Rankiem fatalnego dnia wstał pierwszy i poszedł do kuchni. Tam, przy pomocy noża, usiłował sobie podciąć żyły. Po pewnym czasie zrezygnował. Wyszedł z domu i zabrawszy z podwórza wąż ogrodowy, poszedł z nim do lasu w kierunku kładki na Wełnie. Tam zarzucił wąż na drzewo i sporządził pętlę.
Gdy wstali jego brat i matka, weszli do kuchni. Tknęło ich najgorsze przeświadczenie. Wiedzieli, że Rafał był wieczorem w wyraźnej depresji. Liczne ślady krwi w kuchni kazały im rozpocząć poszukiwania. Pomagali sąsiedzi.
Dochodziła godzina 9:00, gdy jako pierwszy znalazł go brat Marcin, który najlepiej znał ścieżki Rafała. Ten ostatni wisiał na wężu ogrodowym przywiązanym do gałęzi drzewa obok kładki.
Marcin uniósł ciało rozpaczliwie, w nadziei, iż brat jeszcze żyje. Niestety, było już za późno. Szczególnie dotkliwie przeżyła śmierć syna jego matka, która kilka lat temu pochowała męża.
W przypadku śmierci jej syna prokurator nie stwierdził udziału osób trzecich. Komenda powiatowa policji w Obornikach prowadzi postępowanie wyjaśniające.
Już dziś wiadomo, że odszedł sympatyczny i wartościowy młody człowiek. Zabrał do grobu wielki strach przed dalszym życiem.