ROGOŹNO. Arcybiskup metropolita gnieźnieński Henryk Muszyński, ostatnio polubił Rogoźno. W ostatnią sobotę był tam drugi raz w przeciągu tygodnia. Tym razem z powodu 135-lecia rogozińskiego OSP.
Jego Ekscelencja wziął udział w trwających parę godzin uroczystościach, poświęcił nową rzeźbę św. Floriana – patrona strażaków, postawioną nad remizą przy urzędzie miasta oraz celebrował Mszę Świętą w kościele św. Ducha przy ulicy Dużej Poznańskiej, za wszystkich którzy poświęcają się walce z płomieniami.
W swoim kazaniu arcybiskup podkreślił ważną rolę OSP w historii polskiego Kościoła. zwłaszcza podczas aresztowania obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, kiedy to strażacy jeździli po całej Polsce strzegąc pustej ramy.
Oprócz metropolity równie kwiecistą przemowę wygłosił prezes rogozińskiego OSP Józef Kamiński, skupiając swoją wypowiedź na bardziej przyziemnych sprawach. Wymieniał wielkie zasługi swoje i swoich podwładnych, zdobycie złotej odznaki OSP w Warszawie, pomoc przy spotkaniu młodych na Lednicy, a także powiedział parę słów o nowoczesnym parku samochodowym i najnowocześniejszym sprzęcie jakiego używają.
Chcąc okazać szacunek i wdzięczność za tak częste zainteresowanie gminą, władze w osobach burmistrza Rogoźna Henryka Janusa i przewodniczącego rady Romana Szuberskiego, nadały arcybiskupowi tytuł zasłużonego dla Ziemi Rogozińskiej i poprosiły go o wpis do księgi pamiątkowej, czego dokonał z radością na twarzy. Metropolita był zszokowany tak wielkim zaszczytem: myślałem, że chodzi o wpis w rejestrze – tłumaczył po wydarzeniu.
Świętowanie tego dnia nie zakończyło się w kościele. Po uroczystej mszy pochód, w którego skład wchodzili strażacy, orkiestra RCK i oczywiście perełki z zespołu tanecznego PA-MAR-SZE, przeszedł od kościoła Ducha do pomnika Powstańców Wielkopolskich, na placu o tej samej nazwie. W tym miejscu, po złożeniu kwiatów i hołdu poległym, przeszedł dalej, okrążając dużą część miasta i kończąc pod remizą strażacka na ulicy Nowej.
Zgromadzeni goście udali się na na ul. Gościną, aby podładować energie w tamtejszej restauracji. Było im to na pewno potrzebne przed nocną potańcówkom w amfiteatrze. Całe wydarzenie było wspomagane przez piękna pogodę, tym bardziej dziwi fakt, że odwiedziny arcybiskupa zgromadziły mikroskopijną ilość mieszkańców. Najwyraźniej bywa on za często w mieście i nie robi już wrażenia na obytych ze światem rogoźnianach.